Sama nie wiem, dlaczego zdecydowałam się na założenie
bordowej bielizny. Myślę, że było to spowodowane brakiem jakichkolwiek
szaleństw od bardzo dawna. Po prostu chciałam przeżyć coś niezwykłego, a
szczerze mówiąc – z Malfoyem, który był poniekąd moim porywaczem potrafiłam się
lepiej dogadać niż z własnym byłym narzeczonym.
Weszłam do łazienki, zatrzaskując za sobą drzwi. Prawdę
powiedziawszy – nie chciałam wychodzić przed byłym Ślizgonem w samej bieliźnie.
Chciałam mu tylko pokazać, że nie jestem już szarą myszką, a rozczochrana
kujonica z Gryffindoru odeszła dawno w niepamięć.
Dopiero teraz, na dobrą sprawę, przyjrzałam się wyzywającemu
strojowi i od razu pożałowałam swojej decyzji. Czułam się nieco (nawet bardziej
niż nieco) skrępowana, ale nie chciałam się teraz wycofywać. Zrzuciłam więc
ubrania i naciągnęłam na siebie bordowy komplecik. Przejrzałam się w lustrze,
stwierdzając z ulgą, że na moim ciele widnieje już coraz mniej śladów po
siniakach i ranach. Najgorsze były ramiona, ale stwierdziłam, że i tak są
widoczne codziennie, więc nie muszę ich zakrywać.
Ostatni raz spojrzałam w lustro i kompletnie nie wiedząc co
i po co właściwie robię, wyszłam pewnym krokiem z łazienki. Zamknąwszy drzwi ,
odwróciłam się do blondyna. Nie powiem, że nie zrobiło mi się miło, gdy
zachłysnął się powietrzem.
-Hermiona? – zapytał głupkowato, a mi zachciało się śmiać.
-I jak? – zapytałam, obracając się wokół własnej osi. Czułam
się, jakbym przymierzała coś teraz w sklepie i pytała kogoś o radę.
-No.. – zaczął, wodząc po mnie wzrokiem – ładnie.
Westchnęłam i usiadłam na krańcu jego łóżka.
-Tylko ładnie? – spytałam znowu.
-No… Pięknie. Świetnie wyglądasz. – stwierdził, po raz drugi
wodząc po moim ciele wzrokiem i zatrzymując się w jednym punkcie. Po chwili ocknął się z tego ,,transu” i
oznajmił – Ja już się przenoszę na kanapę.
Tak jak niedawno, zatrzymałam szybko jego rękę.
-Już o tym mówiliśmy. Ja na kanapie, Ty na łóżku. Bez
dyskusji. Jesteś za słaby i nie powinieneś się nigdzie ruszać.
Chłopak uśmiechnął się łobuzersko.
-Wiesz, łóżko jest duże, zmieścimy się we dwójkę. – rzekł
powolnym głosem.
Spojrzałam na niego srogo, a on lekko się spiął.
-Znaczy wiesz… tylko tak zasugerowałem – wytłumaczył. Jego
trudności z mówieniem były dla mnie naprawdę przezabawne.
Postanowiłam lekko się rozluźnić i wykorzystać chwilową
nieudolność chłopaka.
- A co, Malfoy, chciałbyś? – zapytałam, śmiejąc się, sama
nie wiem z czego.
Chyba zrozumiał, że z niego pogrywam. Lekko podniósł się na
łokciach i spojrzał mi wyzywająco w oczy.
-A czemu nie? – to było pytanie retoryczne.
-Dobra! Tylko nie bądź zdziwiony, kiedy wyrzucę cię w środku
nocy z łóżka! – zachichotałam, a on mi zawtórował. Szczerze powiedziawszy, to
czułam się w jego towarzystwie lepiej niż ostatnimi czasy w towarzystwie
Harry’ego, o Ronie już nawet nie wspominając.
-Powinnaś się raczej obawiać tego incydentu z mojej strony –
odrzekł i dał mi sójkę w bok.
Nie zwróciwszy uwagi na łaskotkę, zamyśliłam się, wpatrując
się tępo w sufit.
-Co jest? – zapytał blondyn
-Draco – zaczęłam zdanie celowo od jego imienia – rozumiem,
że się zmieniłeś, ale powiedz mi proszę, co się stało z tym dawnym zadufanym
Ślizgonem?
-Nie ma go – odrzekł bezbarwnym tonem głosu – Nie ma go już
od dawna.
-Ale nie pozbyłeś się go do końca. – to nie było pytanie.
-Nie. – odpowiedział sucho, lecz po chwili dodał – Ale to
zrobię. Wiem, że zawsze będzie się za mną ciągnąc moja przeszłość, ale nigdy
więcej nie pozwolę jej zmętnić mojej przyszłości.
Postanowiłam zadać mu kolejne pytanie, choć nie byłam pewna
czy udzieli mi na nie odpowiedzi. Ta myśl nurtowała mnie od przybycia tutaj. A
mianowicie – co jest z Nevillem?
-Co… by się stało, gdyby Neville został przydzielony
tutaj, a ja zostałabym wśród reszty
Śmierciożerców?- spytałam nieśmiało, a
Draco momentalnie odpowiedział:
-Nie było takiej opcji, ja decydowałem o tym, czy.. – nie
dokończył, gdyż mu przerwałam:
-Rozumiem, ale chodzi mi o sam fakt, co mogłoby się ze mną
stać – naciskałam.
-Wiem, że tak naprawdę nie pytasz się o to, co mogłoby się z
tobą stać, ale o to co dzieje się z Longbottomem, prawda? – rozgryzł mnie
Pokiwałam głową.
-Hermiono, w najgorszym wypadku oberwał paroma Cruciatusami.
Śmierciożercy nie chcą kolejnej akcji porwania magomedyka, tym bardziej, że
jest ich coraz mniej. Celowo poprosiłem Czarnego Pana o Ciebie, bo bałem się,
ze ten cały Longbottom pomiesza składniki
i z moją matką będzie jeszcze gorzej.
Postanowiłam zadać mu kolejne pytanie:
-Unikasz odpowiedzi od mojego pierwszego pytania. Co by się
stało ze mną? – dopytywałam
-A po co ci to wiedzieć? – odburknął.
-Po prostu jestem ciekawa. No powiedz mi! – nalegałam.
Westchnął.
-Wiesz co dokładnie działo się z waszą poprzedniczką? –
zapytał
-Nie – odpowiedziałam, przyglądając się mu uważnie.
-Więc lepiej, żebyś … - znowu weszłam mu w słowo:
-Co się z nią działo?
Chłopak zamyślił się przez chwilę.
-Coś nie do opisania. Była strasznie poniewierana. Czasami
przez kilka dni nic nie jadła ani nie piła. Żyła w warunkach gorszych niż
skrzaty domowe. Wyglądała okropnie –
była straszliwie chuda i koścista, a na dodatek cały czas poraniona, bo jacyś
niewyżyci Smierciożercy musieli się na niej od czasu do czasu wyżyć – a to moja
ciotka, a to mój… ojciec – stwierdził z niechęcią – Codzienne brutalne gwałty
były na porządku dziennym i nikt nie miał im za złe, że to robili. Był to jeden
z licznych powodów, dla których przestałem ślepo wpatrywać się w ojca – po
prostu brzydziłem się go za to, co robił.
Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę. Było mi okropnie żal
kobiety i poczułam wielką chęć odebrania życia któremuś ze sługusów Voldemorta.
Zadrżałam na całym ciele.
-Zimno ci? – zapytał troskliwie mój towarzysz, okrywając
mnie swoim kocem.
-Troszkę – odpowiedziałam zgodnie z prawdą i opatuliłam się
miękkim przykryciem. Cały czas huczały mi w głowie słowa młodego Malfoy’a.
-Nie powinienem był ci tego mówić.
_______________________
-Nie powinienem był ci tego mówić – stwierdziłem.
Niewątpliwie przestraszyłem dziewczynę i zapewne niedługo nie będzie chciała
mieć ze mną nic do czynienia.
Hermiona spojrzała na mnie, swoimi wielkimi, czekoladowymi
tęczówkami.
-Nie. Powinnam wiedzieć. – odpowiedziała smutno.
-Ja po prostu chciałbym, żebyś wiedziała – wypuściłem głośno
powietrze – że ja nigdy ci czegoś takiego nie zrobię. – oświadczyłem szczerze.
-Wiem. – odpowiedziała i uśmiechnęła się do mnie smutno.
Cieszyłem się, że zaufała mi na tyle, że już nie obawiała się zachowania z
mojej strony. Jedną rękę delikatnie objąłem dziewczynę, bojąc się jej reakcji
na ten gest.
Poczułem się mile zaskoczony, kiedy nie tylko nie odepchnęła
ręki, ale też przesunęła się w moją stronę i wtuliła głowę w moją pierś.
Zacząłem delikatnie poruszać ręką, gładząc tym samym jej rękę, a ona wodziła
palcem po moim torsie. Czułem się jak zaczarowany. Jeszcze nigdy nikt nie wywołał
u mnie takich odczuć samym gestem. Nie
miałem pojęcia, co tak właściwie się ze mną dzieje, ale nie za bardzo chciałem
wiedzieć. Liczyło się tu i teraz.
-Od czego masz tą ranę? – dziewczyna przerwała panującą między
nami ciszę. Wodziła właśnie palcem po śladach podłużnej rany na moim brzuchu.
-Kiedyś oberwałem od ojca – odpowiedziałem.
Kolejny raz spojrzała na mnie, tym razem z przerażeniem.
-Od własnego ojca? Za co? – zapytała.
-Nie wykonałem polecenia.
Zastanowiła się nad czymś chwilę.
-Co to było za polecenie?
-Jesteś dzisiaj bardzo ciekawska. – orzekłem, a Granger
lekko się zarumieniła. Przejechałem prawą ręką po jej policzku, lewą nadal
gładząc jej ramię. Lekko opuściła głowę, widocznie zawstydzona sytuacją. Nie
chciałem, by się wstydziła przede mną, więc palcem podniosłem jej podbródek.
-Ślicznie się rumienisz. – szepnąłem, a twarz dziewczyny
momentalnie zapłonęła żywym ogniem. Uśmiechnąłem się pod nosem, a Hermiona
zaśmiała się.
-Nie mogę przy tobie racjonalnie myśleć. – stwierdziła była
Gryfonka.
-Bardzo mnie to cieszy.
-Jestem rozkojarzona – kontynuowała.
-Nic nie szkodzi.
-Jestem tu, by się tobą zajmować, powinnam racjonalnie
myśleć – powiedziała, tym razem przejeżdżając wierzchem dłoni po mojej twarzy.
Ja natomiast, nie przerywałem gładzenia jej policzka.
-I bardzo dobrze się mną zajmujesz – odrzekłem, przenosząc
rękę z jej twarzy do pasa. Jej oddech przyspieszył. Ona także przeniosła swoją
dłoń – na mój obojczyk. Nasze twarze
znajdowały się niebezpiecznie blisko siebie.
-Muszę w końcu… - szepnęła, ale nie dałem dokończyć jej
zdania.
-Nic nie musisz – odpowiedziałem równie cicho i musnąłem jej
wargi ustami.
Potem drugi raz i trzeci,
a po chwili ten czuły gest przerodził się w coś większego. Nasze oddechy
zamieniły się w dyszenie. Objąłem dziewczynę w pasie, przyciągając ją bliżej
siebie, a ona wplotła palce w moje włosy. Pogłębialiśmy nasz pocałunek. A najlepsze było
w tym wszystkim to, że to nie ja całowałem ją – całowałem się Z NIĄ! I nijak
nie mogłem przestać.
Hermiona zmieniła swoją pozycję i teraz znajdowała się tuż
nade mną. Swoimi drobnymi dłońmi wodziła po moim torsie, a ja obiema rękami sunąłem
po jej talii. Smakowałem jej ust i z
każdym drobnym pocałunkiem, nie mogłem doczekać się kolejnego. Ciche jęki brązowowłosej były dla mnie
niemalże muzyką i niezwykle mnie podniecały.
-Hermiono… - szepnąłem, szybko wracając do swojej rozkoszy.
-Draco… - jęknęła dziewczyna, nie odrywając swoich ust od
moich.
-Jesteś taka cudowna, Hermiono… - kolejny szept wydobył się
z moich ust. Czułem, jak niesforne
motyle wariują w moim brzuchu. Cały świat wirował wokół mnie, a żar między nami
rósł z każdą chwilą.
Zaśmiała się tylko krótko i zaczęła delikatnie i chyba nieświadomie,
przesuwać ciałem do przodu i do tyłu. Coraz głośniej dyszałem, gdyż ruchu
dziewczyny wywoływały we mnie podniecenie.
Nasze języki wykonywały właśnie wspólny, niezwykle namiętny
taniec, a ja czułem, że wszystko we mnie rośnie. Bałem się tego, co może się za
chwile stać, ale nie mogłem tego powstrzymać. Jestem młodym mężczyzną, który od
dawna nie miał styczności z żadną tak seksowną kobietą, jaką była Hermiona
Granger, więc nie tyko ja ale i moje ciało w pewien sposób reagowało na jej
niezwykłe piękno. Czułem, jak z każdą
chwilą moja męskość boleśnie rośnie, choć wcale tego nie chciałem. Byłem
świadomy tego, że może to zniechęcić i odrzucić moją towarzyszkę, ale nie byłem
w stanie nic z tym zrobić.
Każdy ruch dziewczyny potęgował moje doznania. W pewnej chwili Hermiona delikatni oderwała
swoje usta od moich i spojrzała na mnie. Wiedziałem, iż poczuła moją erekcję.
Nie miałem pojęcia, co mam teraz zrobić. Była Gryfonka powróciła do swojej
dawnej pozycji i powoli zsunęła się z mojego ciała. Niestety, widocznie któreś
z nas podczas pocałunku musiało przypadkowo pozbyć się kołdry, gdyż
brązowookiej w tym momencie ukazała się moja męskość, hamowana jedynie
spodniami piżamy. Chciałem choć spróbować jakoś się wytłumaczyć. Nadal dysząc,
powiedziałem:
-Hermiona, przepraszam. Ja… nie chciałem żeby tak wyszło.
Po chwili, odpowiedziała:
-Ja… wiem, tylko… ja chyba jednak pójdę do siebie. – rzekła.
-Nie, proszę, nie idź! Ja… zaraz… - nie miałem pojęcia, co
mam odpowiedzieć.
- Prześpię się na kanapie. – oświadczyła, po czym
momentalnie wyszła z łóżka. Nie zatrzymywałem jej, gdyż nie miałoby to
najmniejszego sensu. Po minucie
dziewczyna leżała już na mojej sofie, szczelnie przykryta kocem.
-Dobranoc, Draco. – szepnęła.
-Dobranoc, Hermiono – odrzekłem i zagłębiłem się we własnych
myślach.
Postanowiłem jutro wyjaśnić dokładnie całą sprawę. Naprawdę zależało mi na niej i nie chciałem ,
by myślała, że chodzi mi tylko o jedno.
Zrozumiałem, że w końcu znalazłem kogoś, o kogo muszę się
starać. I miałem zamiar to robić.
_______
Eloelo! Przepraszam za kolejną długą nieobecność :c A szczególnie moją kochaną Faceless, która upominała się o rozdział. Wiem, że od ósmego jest kupa czasu, ale niestety - mam tylko weekendy na pisanie. Postaram się dodać nn przed kolejnymi zawodami (15 grudnia) Dziękuję za to, że na mnie czekacie i zawsze czytacie to, co tam naskrobałam.
ten rozdział jest nieco - em, nie wiem w sumie jak go opisać, więc ta kwestię zostawiam wam :)
+
Widzę, że trzymaliście za mnie mocno kciuki, bo wygrałam zawody! :D Jeej! Pobiłam swoją życiówkę!
Pozdrawiam cieplutko
Nadya .
Wow...dlaczego musieli to przerwać. ?. Ale rozdział świetny!
OdpowiedzUsuńŻyczę weny!
Coraz ciekawiej, ciekawiej!
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej.;d
Pozdrawiam,
la_tua_cantante_
Dziękuję :)
UsuńNie ma co, potrafisz wciągnąć czytelnika i skutecznie podgrzać atmosferę;D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, świetnie opisane uczucia- Brawo! A ten pikantny moment z Draco i Hermioną...awrr!
Gratuluję wygranej i życzę dużo weny!
Czekam na następny rozdział z rosnącą niecierpliwością.
Pozdrawiam,
Villemo;)
more-than-enemies-dramione.blogspot.com
Cieszę się, że się podoba :D
UsuńNawet nie wiesz, jak Ci dziękuję za rozdział! Codziennie zaglądam i wyczekuję czegoś nowego! Świetny rozdzoliał
OdpowiedzUsuńPostaram się dodawać częściej ;)
UsuńBardzo mi się spodobał początek więc zaczęłam czytać i jestem pod wielkim wrażeniem. Wiedz, że masz kolejną czytelniczke więcej i od teraz będę regularnie komentować. Przepraszam za to, że nie skomentowałam poprzednich ale zawsze gdy coś czytam jestem na telefonie, wybaczysz? Nawet jeśli nie ja i tak tu będę. :D Nie pozbędziesz się mnie. :))
OdpowiedzUsuńZapraszam również do siebie.
Pozdrawiam cieplutko i do zobaczenia.
http://jak-slizgon-zakochal-sie-w-gryfonie.blogspot.com/
~Eve lin.
Grunt, że się podoba :) Dzięki wielkie <3
UsuńNo no robi się coraz ciekawiej ;)
OdpowiedzUsuńChyba zarówno Draco jak i Hermiona powoli zdają sobie sprawę, że zaczyna ich łączyć coś więcej ;)
Bardzo mi się podoba ten rozdział, szkoda, że nie doszło do czegoś więcej ale może to i dobrze... nie ma sie co spieszyć...
Pozdrawiam
Spokojnie, na wszystko jeszcze przyjdzie pora ; )
UsuńFajny rozdział. cieszę się, że Draco jest dobry dla Hermiony. Myślałam, że jednak nie zapanują nad swoimi pragnieniami, i zepsują panujące między nimi relację, dobrze, że jednak w odpowiednim momencie przyszło otrzeźwienie.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rodział
Dzięki ;)
Usuń"-Nie mogę przy tobie racjonalnie myśleć. " Och rany, skąąd ja to znam ostatnimi czasy...
OdpowiedzUsuńRany, to było naprawdę niezłe! Gdzie się podziały te rozdziały, w których Hermiona była poniewierana przez Draco, no gdzie ;> :D
Świetne, naprawdę jestem pod dużym wrażeniem! :D
I gratuluję, Kochana! <3
DŻENA! :D
UsuńŚwietny rozdział już nie mogę się doczekać następnego *_* codziennie sprawdzam czy jest nowy a tu nie ma :/ liczę , że niedługo bd ;)
OdpowiedzUsuńBOOOOSKO piszesz <3 :D
pare razy czytałam ten rozdział i mi się strasznie spodobał, pisz tak dalej :)
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny rozdział z niecierpliwością
pozdrawiam
-Dracona
17 już :C
OdpowiedzUsuńW weekend będzie, bo na razie jestem jeszcze w bursie. :)
UsuńNadya Craus
Ona powiedziała :. lubisz mnie?' '
Usuń| On powiedział "nie".
| Myślisz ze jestem ładna? - zapytała.
| Znowu powiedział "nie".
| Zapytała wiec jeszcze raz:
| " Jestem w twoim sercu?"
| Powiedział "nie".
| Na koniec się zapytała: "Jakbym odeszła, to byś
| płakał za mną?" Powiedział, ze "nie".
| Smutne - pomyślała i odeszła.
| Złapał ja za rękę i powiedział: "Nie lubię Cię,
| kocham Cię. Dla mnie nie jesteś ładna,
| tylko piękna. Nie jesteś w moim sercu,
| jesteś moim sercem. Nie płakałbym za Tobą,
| tylko umarłbym z tęsknoty."
| Dziś o północy twoja prawdziwa miłość zauważy, że
| Cię kocha.
| Coś ładnego jutro miedzy 13-16 się zdarzy w Twoim
| życiu, obojętnie gdzie będziesz w domu, przy
| telefonie albo w szkole.
| Jeśli zatrzymasz ten łańcuszek, nie podzielisz się
| tą piękną historią - to nie znajdziesz szczęścia w
| 10 najbliższych związkach, nawet przez 10 lat.
| Jutro rano ktoś Cię pokocha.
| Stanie się to równo o 12.00.
| Będzie to ktoś
znajomy.
| Wyzna Ci miłość o 16.00
|Jeśli ci się nie uda wysłać tego do 20 komentarzy zostaniesz na zawsze sam