poniedziałek, 28 lipca 2014

Rozdział 18

Tym razem ogłoszenia na początku ~ 
Chciałabym zadedykować ten rozdział Faceless oraz La Tua Cantante :)
Dzięki Face postanowiłam dodać rozdział wcześniej, więc się spięłam... i jest! Co prawda dupy nie urywa, ale się starałam. La Tua Cantante - Tobie dziękuję za szczerze komentarze pod każdym postem :) Naprawdę miło jest usłyszeć słowa uznania, a szczególnie od autorki tak świetnego bloga jak ten:

http://dramione-badz-moja-nadzieja.blogspot.com/

Miłego czytania! (mam nadzieję, że takie będzie)




Leżałam na łóżku, czytając po raz kolejny ,,Fakty i mity o skrzatach domowych”, lecz nie mogłam się skupić na lekturze. Po głowie cały czas chodziła mi rozmowa z moim synem.
Przyznam szczerze, że kiedy pojawiła się w naszej posiadłości, nie miałam najmniejszej ochoty mieć z nią do czynienia. Działała mi na nerwy po prostu tym, że tu była. Co tak diametralnie i nagle zmieniło mój punkt widzenia? Otóż odpowiedź jest bardzo prosta, przynajmniej dla każdej matki:

Mój syn.

Draco.

Dokładnie tak. Nie interesował  mnie mój stan zdrowia. Miałam w nosie, czy uda mi się wyzdrowieć, czy będę kolejną ofiarą rządów Czarnego Pana. Jednak kiedy zobaczyłam, jak mój syn się stara, jak próbuje przekonać mnie do zmiany decyzji, bym tylko mogła wrócić do siebie, nie potrafiłam być krnąbrna i dalej upierać się przy swoim.

Czy czułam odrazę na widok szlam?

Nie.

Skąd więc moje uprzedzenia do Hermiony?

W końcu jestem żoną jednego z najważniejszych Śmierciożerców, prawda? Sama także jestem Śmierciożerczynią – a to, czy stałam się nią dobrowolnie, czy z przymusu, nie miało dl nikogo najmniejszego znaczenia.
Jakby to wyglądało, gdyby Narcyza Malfoy popierała zdrajców krwi? No właśnie. Nie chcę sobie nawet wyobrażać, do czego skłonny byłby mój mąż, dowiedziawszy się o czymś takim. Wolałam siedzieć cicho, a od czasu do czasu ponarzekać na całą populację brudnej krwi, niż za każde słowo poparcia wyżej wspomnianych obrywać Cruciatusem bądź innym zaklęciem.


Na samym początku – zgodnie z moimi postanowieniami- byłam w stosunku do Hermiony zupełnie obojętna. Chciałam, by po prostu wypełniała swoją powinność, jaką było przywrócenie mnie do stanu zdrowia. Brałam wszystkie eliksiry, które mi podawała. Najlepsza w najgorszym była mimo wszystko nadzieja w oczach Dracona. Wiedziałam, że darzył mnie uczuciem o wiele silniejszym od tego, którym darzył Lucjusza. Ojciec był dla niego przykładem do naśladowania, czy Draco tego chciał, czy nie. Musiał wykonywać jego polecenia, zgadzać się na wszystko. Żałowałam tego, iż pozwoliłam mu tak tyranizować mojego syna. Żałowałam tego, iż sama do tego dopuściłam, nie przeciwstawiając się mu, kiedy na każde przewinienie, pomyłkę czy złą ocenę, reagował krzykiem i przemocą.


Mój mąż przyzwyczaił syna do takiego życia. Jeżeli nie wykonasz zadania, czeka cię kara. W wieku około czternastu lat Draco był tak zapatrzony w Lucjusza, że z uśmiechem na twarzy starał się mu przypodobać. Zainteresował się wtedy Czarną Magią, od której usilnie starałam się go odciągnąć, chociaż sama musiałam ją uprawiać. Zaczął także zauważać różnicę między mugolakami a czarodziejami czystej krwi. Pragnął uważać się za lepszego w każdej dziedzinie.

Co go zmieniło?

Być może moje prośby i błagania, by się opamiętał, co na pewno nie spodobałoby się mojemu mężowi, gdyby tylko się dowiedział, co chciałam wpoić Draconowi.  Może zaczął zastanawiać się nad swoim postępowaniem, kiedy otrzymał zadanie od Czarnego Pana? Zobaczył, że mord na niewinnym człowieku nie jest taki prosty. Nie był gotowy zabijać, nie chciał tego robić, nie mógł sobie z tym poradzić. Byłam wdzięczna Snape’owi za to, że go w tym  wyręczył.

Trochę czasu musiało minąć, bym i ja zrozumiała, że kiedy mego męża nie ma w pobliżu, nie muszę się obawiać. Hermiona często starała się mnie rozweselić, próbowała rozmawiać. W końcu jej próby powiodły się i szybko okazało się, że znalazłyśmy wspólny język. W jej towarzystwie czułam się swobodnie. Spostrzegłam, że i mój syn dobrze się z nią dogadywał, co mimowolnie mnie cieszyło. Była szlamą, ale nie mogłam już czuć do niej niechęci – była zbyt miła i serdeczna.

Coraz częściej myślałam o niej, jak o potencjalnej kandydatce na żonę mojego syna. Była po prostu ucieleśnieniem moich marzeń o synowej. Widziałam, że młodzi mają się ku sobie – takie rzeczy mi nie umykają.  Jedynym problemem (oczywiście nie dla mnie, lecz dla mojego męża) był status krwi dziewczyny.
Nie mogłam znaleźć wyjścia z tej sytuacji. Ale czy należało to do moich obowiązków? Nie wiem. Na razie należało cieszyć się szczęściem własnego dziecka.




***




Wyszedłem z sypialni trzaskając drzwiami.
-Zabini, brachu, naprawdę cię lubię, ale jeszcze  jeden taki numer, a skończysz bez przednich zębów.
Czarnoskóry przewrócił oczami.

-Mam zadanie od Czarnego Pana. – oświadczył.
Popatrzyłem na niego zdziwiony, nie rozumiejąc, co ja mógłbym mieć wspólnego z jego zadaniem.
-No i?-  zapytałem.
Westchnął.
-Nie masz dostarczyć tych eliksirów sam. – powiedział, a ja nadal nic nie rozumiałem.
-Mam być z Granger? O tym akurat… - nie pozwolił dokończyć mi zdania
-I z rodzicami.

Przestraszyłem się.
-On chyba zwariował! – wściekłem się – Przecież moja matka dopiero co wyzdrowiała! Nie może jej przydzielić kolejnej misji!
-Nie mam pewności, czy chodzi akurat o misję. Po prostu kazał im tam być.
Przeczesałem ręką włosy.
-Ojciec już pewnie wie, wróci wcześniej z misji. – powiedziałem bardziej do siebie, niż do niego.
-Też tak myślę. – stwierdził krótko – Ja muszę już lecieć, stary. Trzymaj się.
Klepnąłem go tylko w plecy i wróciłem do pokoju.




***




Usiadł na łóżku, nie patrząc na mnie. Wyglądał na zmartwionego.
Czyżby znowu jakieś złe wieści?
Przysunęłam się do niego, po czym usiadłam tuż za jego plecami. Objęłam go w pasie. Czułam, że jest spięty.

-Co się stało? – zapytałam cicho.
Westchnął i odwrócił się, tym samym zmuszając mnie, bym się położyła. Ułożył się koło mnie.
-Myślę, że Czarny Pan ma zamiar przydzielić mojej matce kolejne zadanie.
Spojrzałam na niego zdziwiona.
-Co? Tak szybko? Przecież ledwo co odzyskała siły!
-Jego to nie interesuje! Ma wszystkich i wszystko gdzieś, on tylko wydaje rozkazy! Nie wiesz, jaki on jest?! – zdenerwował się chłopak.

Nie chciałam zaczynać ostrej wymiany zdań, więc tylko pogłaskałam go po policzku.
-Draco, nie denerwuj się. Może wcale tak nie będzie? Nerwami nic nie zmienisz.- starałam się go uspokoić.
Widziałam, że chciał już coś powiedzieć, ale się powstrzymał. Spojrzał na mnie krótko, po czym wpił się niespodziewanie w moje wargi, przewracając mnie na plecy. Objęłam jego twarz dłońmi, a on ułożył swoje ręce po obu stronach mojej głowy. Co jakiś czas szeptałam jego imię i wydawało mi się, że on robił to samo, chociaż nie byłam w stanie racjonalnie tego ocenić. Podczas pocałunków zawsze szumiało mi w głowie i traciłam wszystkie zmysły. Zaczęłam błądzić dłońmi po jego torsie, by po chwili zabrać się do rozpinania guzików jego białej koszuli. Szybko pozbyliśmy się tej części odzienia, która od razu wylądowała na podłodze. Po niej znalazła się tam także moja szata, w której chodziłam na co dzień. Kiedy jednak chciałam rozpiąć pasek spodni blondyna, ten przytrzymał moje ręce.
Spojrzałam na niego zdziwiona.

-Hermiona, to chyba nie jest moment na… - celowo nie dokończył, zrozumiałam go.
Opamiętałam się.
-Masz rację. – wybełkotałam, czerwieniąc się jak piwonia. Było mi bardzo wstyd, że dałam się ponieść emocjom i wyszłam na popędliwą. Odwróciłam się od byłego Ślizgona, by ten nie widział mojego zażenowania.

Przez chwilę wsłuchiwaliśmy się w nasze oddechy, powoli powracające do normalnego rytmu. Ciszę przerwał głos leżącego obok mnie chłopaka:
-Jesteś zła? – zapytał, a ja gwałtownie się obróciłam – Dlaczego tak uważasz?
Zmieszał się.
-No wiesz, nic nie mówisz… Pomyślałem, że może  Ty… - urwał w połowie zdania. W tym momencie byłam niemalże w stu procentach pewna, że moja twarz Przybrała barwę głębokiej czerwieni. Poczułam się bardziej skrępowana, niż przed chwilą.

-Nie jestem zła, po prostu… Głupio się czuję, że tak…  myślałam, że Ty jesteś na mnie… - ja też ucięłam moją wypowiedź. Wiedziałam, że domyślił się, o co mi chodzi.
Zaśmiał się. Nic nie mówiłam.
-Ach, Hermiono, jesteś naprawdę niemożliwa! – powiedział, głaszcząc mnie po policzku – Ja też bym chciał. Nie wiesz nawet, co czułem, kiedy ten półgłówek nam przerwał za pierwszym razem. Wyszedłem do niego z ogromną chęcią mordu, że mnie od ciebie odciąga! – oświadczył – Po prostu teraz nie jestem w stanie z tobą… - to słowo chyba go krępowało – kiedy nie wiem, co będzie z moją matką.
Zrozumiałam go.
-Nie musisz mi się tłumaczyć, Draco. – odrzekłam cicho, po czym złożyłam na jego ustach krótki pocałunek – Idę się kąpać – dodałam po chwili.




***




Rzeczywiście, zrobiło się późno. Nawet nie zauważyłem, kiedy zleciał ten cały dzień. Leżałem na łóżku, chcąc odgonić od siebie złe myśli. Ciągle zastanawiałem się, jakie Czarny Pan ma zamiary wobec mojej matki. Ojcem się nie przejmowałem, bo sam się pisał na coś takiego, więc powinien odczuć skutki swojej haniebnej decyzji.
Nagle z łazienki wyszła była Gryfonka w samej koszuli nocnej. Położyła się na łóżku i szczelnie okryła kołdrą. Stwierdziłem, że i mnie przydałby się zimny prysznic.
Kiedy wróciłem do sypialni, Hermiona już spała. Nie chciałem jej budzić, więc cicho wśliznąłem się do łóżka i jednym machnięciem różdżki zgasiłem światło w pokoju.

-Kurwa mać! – dało się słyszeć przekleństwo dochodzące z dołu. Natychmiast zerwałem się z łóżka. Jak to możliwe, że ojciec wrócił już dzisiaj? Czyżby tak mu się spieszyło do odwiedzin u Lorda?
Spojrzałem na słodko śpiącą, niczemu winną Hermionę. Miałem nadzieję, że nie będzie miała okazji do konfrontacji z moim ojcem. Musiałem jednak na pewien czas znowu zacząć udawać, że nic dla mnie nie znaczy. A raczej musieliśmy – bo przecież siedzieliśmy w tym we dwoje. Miałem nadzieję, że Hermiona nie będzie miała mi tego za złe.
-Hermiona! Obudź się! – szeptałem, lekko szturchając dziewczynę.
Słyszałem, jak ojciec wyżywa się na jakimś skrzacie domowym. Byłem pewien, że niedługo zajdzie także na górę.

-Co się stało? – zapytała zaspana dziewczyna, przeciągając się.
-Mój ojciec jest w domu – odpowiedziałem martwym głosem, a ona gwałtownie podniosła się z miejsca.  Wiedziała, co będzie musiała robić.
-Zejdę na dół do… - , a jest przerwałem jej.
-Nie możesz. On tam jest. –oświadczyłem, by po chwili zobaczyć panikę w oczach brązowowłosej.
-Więc co mam zrobić? – zapytała drżącym głosem.
-Skoro jest na dole, nie możesz wyjść z pokoju, bo to usłyszy, a wydaje się być zirytowany (zirytowanie było tutaj okropnym niedopowiedzeniem).

Hermiona nadal patrzyła na mnie zlękniona. Dobrze pamiętała, co stało się, kiedy mój ojciec poprzednim razem zobaczył ją w mojej sypialni.
-Szybko przebierz się w szatę, a koszulę schowaj pod moimi ubraniami w łazience.
Wykonała moje polecenie w ciągu zaledwie kilkunastu sekund. Szybko zaścieliłem łóżko i przebrałem się za pomocą zaklęcia. Słyszałem już kroki mojego ojca. Usiadłem w fotelu i kierując różdżkę w stronę mojej lewej nogi, wyszeptałem zaklęcie. Poczułem ostre ukłucie i już po chwili moje spodnie zaczęły pokrywać się krwią.

-Opatrzysz mnie – szepnąłem do Hermiony.
I wtedy do pokoju wszedł mój ojciec. Widziałem jego niezadowoloną minę i w duchu prosiłem Merlina, by nie zrobił krzywdy dziewczynie.
-Co tu robisz, szlamo? Nie zapamiętałaś poprzedniej lekcji?  - zapytał drwiąco. Była Gryfonka skuliła się w sobie. Postanowiłem odpowiedzieć za nią.
-Kazałem jej przyjść i mnie opatrzyć – orzekłem obojętnym głosem.
Ojciec prychnął kpiąco.

-Ciebie? A cóż to się… - przerwał, gdy zobaczył, że cała moja lewa nogawka jest czerwona od krwi. Wyjął z kieszeni sztylet i podszedł do mnie. Nawet nie drgnąłem. Posłałem Hermionie ostrzegawcze spojrzenie, by do mnie nie podchodziła. Mężczyzna jednym ruchem rozciął nogawkę od góry do dołu, a jego oczom ukazała się wielka, podłużna rana, z której obficie sączyła się krew.
Wygiął usta w geście obrzydzenia, po czym odwrócił się do dziewczyny.
-Na co czekasz, Granger? Rusz dupę i idź po te pieprzone opatrunki! – krzyknął, a ta natychmiast wybiegła z pomieszczenia.
Ponownie na mnie spojrzał.

-Wiesz, dlaczego wróciłem. – to było bardziej stwierdzenie, niż pytanie.
-Wiem – odparłem – Pod koniec tygodnia – dodałem tylko.
W tym samym momencie do pokoju wpadła była Gryfonka i szybko do mnie podeszła. Uklęknęła na ziemi i zaczęła oblewać moją nogę jakimś eliksirem.
-Tak właściwie, to co ci się stało? – zapytał mój ojciec.
Tego nie przemyślałem. Gorączkowo szukałem w głowie sensownej odpowiedzi.
-Rano ktoś trzasnął mnie zaklęciem, gdy byłem W Hogsmeade. – odparłem obojętnym tonem.
-A czegoś tam szukał? – zapytał gniewnie mój rozmówca.
-To już chyba nie jest twoja sprawa. – stwierdziłem sucho, nie chcąc kontynuować tego tematu.
Widziałem, jak ojciec zaciska rękę na lasce. Jednak odpuścił sobie kolejne pytania. Spojrzał za to na dziewczynę z niechęcią, po czym znowu zwrócił się do mnie:
-Jak się czuje Narcyza?
-Idź i sam się jej zapytaj.

Spojrzał na mnie karcącym wzrokiem.
-Może najwyższy czas, by szlama zamieszkała w kwaterze? Nie sądzisz, że bardziej przydałaby się tam? Po takim czasie chyba już nie jest potrzebna.
Miałem nadzieję, że do tego nie dojdzie, choć ten moment musiał w końcu nastąpić. Mimo wszystko, nie chciałem odpuścić.

-Skoro ja ją tu sprowadziłem, to też ja zdecyduję, kiedy się jej pozbyć. – odrzekłem głosem nieznoszącym sprzeciwu – A z resztą, póki dobrze się sprawuje, nie mam powodu, by ją oddawać.
Spojrzałem na Hermionę, która starała się jak najdelikatniej zrobić opatrunek. Nie podnosiła głowy.
-Nie pozwalaj sobie.  – ostrzegł mnie ojciec – Pamiętaj, że dysponuję władzą o wiele większą od twojej.
Nie odpowiedziałem. Spostrzegłem, że dziewczyna skończyła opatrywać moją ranę i wstała. Stanęła za moim fotelem. Mój ojciec spojrzał na nią krzywo.
-A ty co się gapisz? Wynoś się, szlamo! – krzyknął, a Hermiona natychmiast poderwała się z miejsca. Złapałem ją stanowczo za rękę.
-Ona służy mnie, a nie tobie – orzekłem.
-Więc chyba nie jest porządnie nauczona, skoro chciała wykonać moje polecenie! – wrzasnął ojciec wściekle i uderzył ją z całej siły w głowę swoją laską.  Upadła na ziemię, by po chwili przyjąć cios w brzuch. Straciła przytomność.

Miałem ochotę rzucić się na niego i udusić gołymi rękami.
-Idę do Narcyzy, a potem do kwatery, by czegoś się dowiedzieć. Rozkaż skrzatom przygotować kolację  na dziewiątą – powiedział i wyszedł z pokoju.
Spojrzałem na leżącą brązowowłosą. Tak bardzo chciałem jej pomóc, lecz musiałem poczekać, aż ojciec wyjdzie z domu. W końcu mógł tu jeszcze zajrzeć.
Chociaż był u matki zaledwie dwie minuty, to czas spędzony na oczekiwaniu dłużył mi się niemiłosiernie. Kałuża krwi była coraz większa. Kiedy w końcu usłyszałem trzask drzwi frontowych, natychmiast znalazłem się przy dziewczynie. Byłem wściekły sam na siebie, że zrobiłem sobie tą ranę, gdyż teraz nie mogłem jej nawet podnieść.

Przywołałem skrzatkę i poleciłem jej przyniesienie niezbędnych eliksirów. Nie wiedziałem dokładnie, co powinienem jej podać, ale postanowiłem zaufać instynktowi i działać jak najszybciej.
W końcu leżała tam z mojej winy.
I to po raz kolejny.





26 komentarzy:

  1. Bardzo fajny rozdział.Lucjusz podły gad,a Draco taki słitaśny xD......
    Pozdrawiam i życzę weny
    SectumSempra
    http://dramionemilosczniczego.blogspot.de/

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej.:)
    Dziękuję bardzo za dedykację, miłe słowa i link do mojego bloga.:) Cholera, wzruszyłam się. Naprawdę pisanie komentarzy pod takimi rozdziałami to nic wielkiego. To obowiązek każdego czytającego.
    Cieszę się, że ukazałaś perspektywę Narcyzy.Pokazuje ona, ile cierpienia i wyrzeczeń może ponieść matka dla swojego dziecka. Z tej wypowiedzi wybija się miłość do Draco - czyli coś, czego brakowało mi w całej historii Harry'ego Pottera.
    Lucjusz... Kontrastowe zestawienie go z Narcyzą. On jako ten zły rodzic, nigdy nie będzie uwielbiany przez publiczność. Zachował się jak człowiek - sku*wiel. Nie powinnam przeklinać, ale to nasuwa się automatycznie. Współczuje Draco takiego ojca.
    Nadal ciekawi mnie co szykuje Lord Wszelkiego Zła. Po co mu cała familia Malfoyów, no a przede wszystkim po co mu Hermiona?
    Z Blaise'a lojalny przyjaciel. Oby było takich więcej.:)
    Jeszcze raz dziękuję za początek i za rozdział.:)
    Pozdrawiam serdecznie,
    la_tua_cantante_

    dramione-badz-moja-nadzieja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo wszystko uważam, że warto podziękować komuś, kto komentuje każdy rozdział od początku opowiadania!
      Również pozdrawiam! :)

      Usuń
  3. Początek jest trochę źle napisany, nie wiadomo o kogo chodzi, można się domyślić, ale no... Niedomówienie.
    Poza tym jestem zachwycona, wpadłaś na świetny pomysł i zgrabnie go realizujesz. Przyjemnie czyta się coś nowego, zupełnie oryginalnego. Mam nadzieję, że Lucjusz w końcu umrze i będzie spokój od niego, bo już nie mogę wytrzymać -.- Nie cierpie gnoja. Na dodatek stoi na przeszkodzie do szczęścia Dracze i Miony.
    Czekam na nn,
    http://precious-fondness.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie to się z Tobą nie zgodzę, bo już w 2 zdaniu jest mowa o wcześniejszej ,,rozmowie z synem", a potem informacje o Draco. Aczkolwiek to Twoja opinia, bo każdy w końcu postrzega to inaczej :)
      Pozdrawiam i zaraz odwiedzę Twojego!

      Usuń
  4. Powiem szczerze że jestem miło zaskoczona, kiedy przez pewien czas Cię nie było bałam się że to opowiadanie będzie pisane na siłę, a tu taka niespodziewajka :) Każdy kolejny rozdział jest coraz ciekawszy, i coraz więcej się dzieje, do tego nie gubisz wątku a wszystko trzyma się razem. Mam nadzieję że każdy kolejny rozdział będzie lepszy i bardziej porywający od poprzedniego. Życzę Ci tego z całego serca, ale życzę także odrobiny odpoczynku, bo mamy wakacje ! (tzn, kto ma ten ma ) a jeśli należysz do tej grupy społecznej która pracuje w ten piękny czas (tak jak ja) to życzę udanego urlopy, spokoju w pracy i miłych weekendów :)

    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to jesteśmy w jednej grupie :)
      Oczywiście, że nie jest pisany na siłę, po prostu potrzebowałam trochę czasu tylko dla siebie, odpoczynku, a przede wszystkim uspokojenia splątanych myśli, bo sporo się u mnie ostatnio wydarzyło. Tak więc na pewien okres dałam sobie odpocząć od facebook'a (którego usunęłam), bloggera, GG, skype'a, whatsappa itp. Postaram się dodawać rozdziały w miarę regularnie, aczkolwiek, jak już mówiłam, w ciągu roku szkolnego mieszkam w internacie szkoły wojskowej, gdzie nie ma nawet internetu w pokojach (jedynie w bibliotece i w zasięgu 3 metrów od recepcji) , więc piszę jedynie wtedy, gdy wracam do domu :)

      Również pozdrawiam i życzę udanego urlopu!

      Usuń
  5. Rozdział bardzo fajny.
    Ciekawe co ta Gadzia Lordzina kombinuje z Malfoy`ami i Herm. Choć znając wielkiego Lorda to pewnie nic przyjemnego…
    A Lucjusz to dupek. Mam nadzieję że w końcu spotka go kara za to całe zło, które popełnił w swoim życiu. Dobrze, że Draco i Narcyza są całkiem inni niż on.
    A Mionce i Draco ciągle ktoś przeszkadza gdy chcą być blisko siebie zaznać trochę ciepła i czułości ;) Choć teraz to pewnie będzie om ciężko skoro wrócił Lucjusz…

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, co do Lucjusza miałam pewien plan, aczkolwiek nie wiem, czy go zrealizuję :)

      Usuń
  6. Ah, ja i moje argumenty nie do przebicia!
    Co z tym Lucjuszem? Dlaczego on jest gorszy niż Voldemort podczas okresu? -_- Czekam na ciąg dalszy, nie trzymaj nas w niepewności!

    OdpowiedzUsuń
  7. Twój blog jest na prawdę świetny, opowiadanie czyta się z ciekawością oraz lekkością, a rzadko można spotkać takie, które łączą te cechy. Dzisiaj tu trafiłam, a przeczytałam wszystkie rozdziały, które do tej pory napisałaś i myślę ,,niech ona pisze dalej i to szybko, bo nie wytrzymam!''. Czekam na kolejne rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdział jestem pewna że Voldemort kombinuje coś złego odnośnie Herm. Lucjusz jest po prostu złym psychopatycznym draniem. Czekam z ciekawością na następny rozdział. Karola

    OdpowiedzUsuń
  9. Odpowiedziałam na komentarz + jest nowy post więc zapraszam serdecznie na http://somethingdiffernet-imagine.blogspot.com/2014/07/na-zawsze.html :)
    PS. dalsza część tej historii znajduję się tutaj http://nazawsze-imagine.blogspot.com/
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zabieram się do czytania :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapraszam na 1 rozdział :)
    kobieta-smierciozercy.blogspot.com :*
    Layls

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie wiedziałam, gdzie to napisać, więc piszę tutaj, http://nazawsze-imagine.blogspot.com/ Jeden z najbardziej emocjonalnych listów. Zapraszam :) #nln

    OdpowiedzUsuń
  13. Nowy u mnie :)
    PS. Nie ma może tt? Nie chce Ci cały czas zaśmiecać bloga

    OdpowiedzUsuń
  14. Zapraszam na moje nowe Dramione: http://ciemna-strona-dramione.blogspot.com/
    Twoja opinia byłaby dla mnie bardzo ważna :)

    OdpowiedzUsuń
  15. http://nazawsze-imagine.blogspot.cz/2014/08/list-9.html NOWY :)
    Zapraszam do komentowania, to pomaga:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nominowałam cię do Liebster Award!
    Więcej u mnie - www.draco-and-diana.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Idę czytać :)
    Zapraszam na bloga, gdzie Dom Salazara chyba zwariował....
    http://domsalazara.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Kiedy nowy rozdział???!!!

    OdpowiedzUsuń
  19. Z GÓRY PRZEPRASZAM ZA SPAM !

    Zapraszam do magicznej krainy zwiastunów - Zwiastunolandia Emerald ! Jeśli chcesz wykonam zwiastun na twojego bloga :)

    http://zwiastuno-landia-emerald.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. Ona powiedziała :. lubisz mnie?' '
    | On powiedział "nie".
    | Myślisz ze jestem ładna? - zapytała.
    | Znowu powiedział "nie".
    | Zapytała wiec jeszcze raz:

    | " Jestem w twoim sercu?"
    | Powiedział "nie".
    | Na koniec się zapytała: "Jakbym odeszła, to byś
    | płakał za mną?" Powiedział, ze "nie".
    | Smutne - pomyślała i odeszła.
    | Złapał ja za rękę i powiedział: "Nie lubię Cię,
    | kocham Cię. Dla mnie nie jesteś ładna,
    | tylko piękna. Nie jesteś w moim sercu,
    | jesteś moim sercem. Nie płakałbym za Tobą,
    | tylko umarłbym z tęsknoty."
    | Dziś o północy twoja prawdziwa miłość zauważy, że
    | Cię kocha.
    | Coś ładnego jutro miedzy 13-16 się zdarzy w Twoim
    | życiu, obojętnie gdzie będziesz w domu, przy
    | telefonie albo w szkole.
    | Jeśli zatrzymasz ten łańcuszek, nie podzielisz się
    | tą piękną historią - to nie znajdziesz szczęścia w
    | 10 najbliższych związkach, nawet przez 10 lat.
    | Jutro rano ktoś Cię pokocha.
    | Stanie się to równo o 12.00.
    | Będzie to ktoś
    znajomy.
    | Wyzna Ci miłość o 16.00
    |Jeśli ci się nie uda wysłać tego do 20 komentarzy zostaniesz na zawsze sam

    OdpowiedzUsuń