Ostatnie dni przebiegały dosyć spokojnie. Pani Malfoy czuła
się lepiej z dnia na dzień. Mogłabym nawet rzec, iż zaczęła darzyć mnie swego
rodzaju pozytywnymi uczuciami. Mówiła mi
po imieniu, rozmawiała ze mną, często dyskutowałyśmy o typowych, kobiecych
sprawach – na przykład o tym, że Narcyzie nie podoba się wystrój domu, bo jest
urządzony według gustu jej męża.
Szczerze powiedziawszy, nawet polubiłam tą kobietę. Cieszyłam się, że
moje obawy dotyczące pogardy w stosunku do osób nieczystej krwi nie spełniły
się.
Jednym z najbardziej zastanawiających mnie zjawisk, było
zachowanie młodego dziedzica Malfoyów.
Nie wyzwał mnie ani razu, co więcej, nawet nie posłał w moją stronę
żadnego pogardliwego spojrzenia. Zdarzało mu się nawet złapać mnie czasem za
rękę.
Ciężko jest mi powiedzieć, gdzie czułam się lepiej – w
siedzibie ruchu oporu, czy w chłodnej rezydencji. Bez Rona czułam się taka
wolna! Jakbym miała przywiązany u szyi kamień, który został właśnie zdjęty. Brakowało
mi jedynie Ginny, Harrego i Luny. O tą ostatnią martwiłam się najbardziej, gdyż
wiem, że Złoty Chłopiec nigdy by nie dopuścił do tego, by coś stało się jego
Wiewiórce.
Moje rozmyślania przerwał zgrzyt skrzypiących drzwiczek.
Skrzaty siedzące ze mną w kanciapie skierowały swój przestraszony wzrok właśnie
na nie.
-Granger? – dostrzegłam blond czuprynę chłopaka, która nagle
pojawiła się w pomieszczeniu. Już jestem
potrzebna? Zwykle przychodził później, przynajmniej tak mi się wydawało, gdyż
najczęściej skrzatów nie było wtedy w kanciapie. Wyczołgałam się z kąta, by mieć lepszy widok
na ,,gościa”.
-Tak? – zapytałam. Czyżby pani Malfoy się źle poczuła?
Niemożliwe. Ostatnio tak jej się polepszyło, iż jest w stanie samodzielnie iść
do łazienki a nawet zjeść posiłek bez niczyjej pomocy.
Dopiero teraz spostrzegłam, że chłopak ma przestraszoną
minę. Ba! Był cały blady, a jego usta drżały. Gwałtownie i mocno złapał mnie za
rękę, pociągnął i zatrzasnął za mną drzwiczki kanciapy.
-Co się dzieje? – zapytałam.
Byłam zdezorientowana. Coraz
bardziej podejrzewałam, że coś jest nie tak z Narcyzą, gdyż kierowaliśmy się
właśnie w kierunku jej sypialni.
Blondyn nie odpowiedział od razu. Przełknął ślinę, po czym drżącym głosem
oświadczył:
-Przesłuchanie.
Zaprowadzę cię do matki, tam je przeczekasz. Nie pokazuj się na dole.
Od razu zrozumiałam o co chodzi. Przesłuchanie czarodziejów
z doliny Godryka. Merlinie! Oby nie było tam moim przyjaciół! Miałam
siedzieć bezczynnie w pokoju, gdy na
dole będą przeprowadzane najgorsze tortury? Nigdy!
-Puść mnie! – krzyknęłam.
Zaczęłam się wyrywać młodemu Malfoy’owi, ale ten przycisnął
mnie do ściany i tuż przy mojej twarzy wycedził przez zaciśnięte zęby:
-Nie rozumiesz, że jeśli się tam pojawisz, to będą chcieli
wycisnąć informacje też od ciebie? I tak niczym tam nie pomożesz, możesz co
najwyżej zaszkodzić, więc siedź spokojnie z moją matką.
W oczach zaczęły mi się zbierać łzy. Poczułam się bezsilna.
Nie pozwoliłam im jednak wytrysnąć z moich oczu i twardym głosem spytałam:
-Czy wśród pojmanych jest… ktoś z moich przyjaciół?
Chłopak widocznie się zmieszał i lekko rozluźnił uścisk na
moim nadgarstku. Opuścił głowę, głośno wypuścił powietrze, a potem spojrzał
prosto w moją twarz.
-Creevey, Smith, MacDougal, Turpin … - przerwał na chwilę, a
ja wsłuchiwałam się w tą koszmarną wyliczankę z powagą – No i… Weasley.
Zamarłam.
-Ron? Ginny? Kto? – dopytywałam, mając nadzieję by padło na
mojego byłego.
-Nie wiem dokładnie, kto to, ale jakaś Angelina.
Teraz poczułam, że łzy wypływają na moje policzki.
-Kto to jest? – tym razem to chłopak zadał pytanie.
Przełknęłam kulę w gardle i ocierając łzy, rzekłam:
-To jest żona Georg’a. – załkałam – Merlinie, ona jest w
ciąży! Błagam, zrób coś, by jej pomóc! Malfoy, błagam cię! – płakałam,
opierając się czołem o zimną ścianę. Tak bardzo bałam się o dziewczynę. Gdy
przypominałam sobie, jak bardzo rudy bliźniak ją kochał, jak bardzo cieszyli
się z tego dziecka, serce mi pękało. Zawsze była dla mnie taka życzliwa. Nie
chciałam, by coś jej się stało.
Nagle moich uszu doszedł brzdęk metalu i hałas otwieranych
wielkich drzwi wejściowych. Blond włosy kolejny raz złapał mnie za ramię i
szybko popędziliśmy do komnaty Narcyzy.
Wpadliśmy do pokoju z impetem. Kobieta podniosła się na
łóżku i zmierzyła syna wzrokiem. Od razu zrozumiała, skąd wziął się u niego ten
strach.
-Draco, obiecałeś, że już nie… - zaczęła, ale syn jej
przerwał.
-Wiem, ale co mam zrobić? Przecież sam tego nie załatwiłem!
Przecież rozumiesz! – powiedział szybko i nerwowo.
Jego rodzicielka wstała z łóżka i powoli, o własnych siłach,
podeszła do syna i go przytuliła.
-Draco, nie pozwól nikogo zabić. – szepnęła, po czym wróciła
na swoje miejsce.
-Postaram się – odrzekł, po czym zwrócił się do mnie –
Granger, pod żadnym pozorem nie wychodź, rozumiesz?
Pokiwałam głową.
Już chciał wychodzić, ale zatrzymałam go.
-A co z Angeliną? – przypomniałam.
-Postaram się. – odrzekł, po czym wyszedł z pomieszczenia.
Miałam nadzieję, że zarówno żona George’a jak i jej dziecko
przeżyją i będą mogli bezpiecznie wrócić do domu.
-Hermiono? – doszedł mnie kobiecy głos.
-Tak, pani Malfoy?
-Czy to prawda, że byłaś w ciąży? – zapytała, a ja
zmieszałam się. Nie chciałam już o tym nikomu opowiadać.
-Ja… byłam w ciąży, ale… - westchnęłam – straciłam dziecko.
Spojrzała na mnie z czułością.
-Współczuję – powiedziała szczerze – Jeśli nie chcesz nie
musisz mi mówić, ale… jak to się stało?
I w taki oto sposób chcąc-
nie chcąc, podzieliłam się moją historią z matką jednego z moich
największych wrogów szkolnych.
Słuchała
mnie uważnie, a na koniec dodała:
-Draco też chciał mieć dziecko, najlepiej syna. Bardzo o tym
marzy. – powiedziała lekko się
uśmiechając i spoglądając na baldachim łoża. Nie rozumiałam, po co mi to mówi,
ale nie przerywałam jej. Byłam ciekawa, co chce mi przekazać – Proszę, nie mów
mu, że ci o tym powiedziałam, ale niedawno, kiedy z nim rozmawiałam, zdradził
mi, że ta wojna go wyniszcza, że nie ma po co żyć. Dlatego właśnie prosiłam
cię, byś się nim zajęła. Krótka rozmowa, zawsze coś. Boję się, że gdy zejdę z
tego świata, mój syn pójdzie w moje ślady. – tak zakończyła swoją opowieść.
-I jak mogę mu pomóc? Przecież nie wpływam na niego. –
stwierdziłam.
Kobieta spojrzała na mnie ciepło i powiedziała:
-Byłabyś dobrą matką, Hermiono. Widzę to.
Nie wiedziałam, co mogłabym jej odpowiedzieć. Co więcej, nie
rozumiałam po co mi to mówiła oraz dlaczego uważała mnie za dobry materiał na
matkę. Nie widziałam pokrewieństwa pomiędzy tym co właśnie mi przekazała.
Nie przejmowałam się tym. Teraz najbardziej bałam się o
Angelinę.
______
Przywieźli przesłuchiwanych. Razem czterdzieści osób.
Czterdziestu niewinnych, którzy zapewne dzisiaj zakończą swój żywot. Miałem ich przypilnować, aż do przybycia
Bellatrix.
Szukałem wzrokiem ciężarnej kobiety. Po chwili, dostrzegłem
ją na samym końcu grupy. Była przestraszona i trzymała się za brzuch, jakby
chciała instynktownie chronić dziecko. Od razu wiedziałem, że jest to kobieta,
o której mówiła Granger. Poznałem ją oczywiście po ciązy oraz po typowym
swetrze, jakie zwykle Molly Weasley robiła dla swojej rodziny. Podszedłem do
niej szybkim krokiem, złapałem za rękę i bez słowa podprowadziłem do kominka. Patrzyła na mnie przerażonym wzrokiem.
-Weasley? – zapytałem tylko, żeby się upewnić.
Pokiwała głową, nadal przestraszona. Wcisnąłem jej do ręki garść proszku Fiuu i
szepnąłem do ucha:
-Ucekaj i podziękuj Granger.
Kobieta bez zastanowienia rzuciła proszkiem w ogień i
wypowiedziała adres. Po chwili już jej nie było. Nikt nie zauważył jej
nieobecności.
Wyjąłem z kieszeni listę przesłuchiwanych, którą dostałem od
Blaise’a i skreśliłem nazwisko Weasley,a
obok dopisałem znak ,,X”, który oznaczał śmierć tej osoby. Nikt nie powinien
się przyczepić.
Po jakiś dwudziestu minutach na Sali zjawiła się moja ciotka
wraz z Zabinim i Crabbe’em. Nie zważając
na to, iż powinna zająć się przesłuchaniami, musiała najpierw trzasnąć kilka
osób Avadą.
Dziękowałem Merlinowi za to, że rzuciłem tu zaklęcie wyciszające,
bo jak nic Granger by ty zaraz przybiegła, a moja rodzicielka zapewne dostała
zawału.
-Lavre Roxana! – rozległo się donośne wezwanie. Z szeregu
wyłoniła się szczupła i drobna dziewczyna o kruczoczarnych włoach, miała może
czternaście lat. Po chwili znalazła się przy niej Lestrange. Złapała ją za
włosy.
-Powiesz nam może coś o twoim tatusiu? – zapytała.
Dziewczyna pokręciła przecząco głową, za co oberwała serią kopnięć w brzuch.
-No, no. Może spróbujemy jeszcze raz. Szkoda takiej ładnej
buźki – rzekła skrzekliwie ciotka Bella, łapiąc dziewczynę na podbródek. – Czy
Twój ojciec pracuje dla Dumbledora?
Czarnowłosa nic nie odpowiedziała. Tym razem dostała
Cruciatusem. Jej krzyki rozdzierały mi
duszę. Miałem ochotę rzucić w ciotkę Avadą.
Przesłuchiwana dziewczyna leżała już prawie nieświadoma na
podłodze, cała się trzęsła. Kolejne pytania, na które nie udzieliła odpowiedzi.
-Widzę, że nie jesteś chętna do współpracy. – rzekła
Lestrange, śmiejąc się. – A może to po prostu moja wina? Może zbyt słabo cię
przycisnęłam? – kpiła - Crabbe!
Zajmij się nią! – dała znać ręką chłopakowi, a ten podszedł do leżącej
postaci i zaciągnął ją do komnaty połączonej z salą, w
której torturowano. Sądząc po jej okropnych krzykach, mogłem się domyślać, co
jej robił.
-Drews Irena! – kolejne wezwanie. Tym razem z szeregu
wystąpiła chuda, wysoka kobieta. Miała rozczochrane włosy i nerwowo wodziła
wzrokiem po pomieszczeniu.
-Draconie? – moje najgorsze oczekiwania. Tym razem to ja
miałem wydusić informacje z porwanej.
Podszedłem do niej, nie patrząc jej w oczy. Było mi wstyd. Wiem, że w
grupie więzionych były osoby znane mi z Hogwartu. Nie chciałem w ich oczach
wypaść jak drań, lecz cóż miałem począć?
-Czy Dumbledore przekazał ci informacje o położeniu zapasów
żywności? – zapytała Bellatrix, uśmiechając się do mnie, bym zaczął tortury.
Gdy kobieta nie odpowiadała, moja ciotka zaczęła mnie upominać.
-Draco! – krzyknęła oskarżycielsko.
Lekko podniosłem różdżkę, celując w postać mierzącą mnie
błaganym spojrzeniem. Nie mogłem. Nie mogłem wypowiedzieć słów zaklęcia. Nie
mogłem i nie chciałem.
-DRACO! – wrzasnęła na całe gardło, po czym wycharczała –
Zaklęcie!
Rzuciłem różdżkę na podłogę i spojrzałem ciotce w oczy.
-Co z ciebie za mężczyzna?! Czekaj, aż Lucjusz się dowie!
Nie odpowiedziałem.
-CRUCIO! –
krzyknęła, a ja zgiąłem się w pół. Teraz żałowałem, że rzuciłem różdżkę, ale
postanowiłem znieść tortury ciotki. Współczułem osobom, które były tak męczone
przez nią godzinami. Ona nie miała
sumienia.
Nie wiem, ile mnie tak torturowała. Pamiętam, że zemdlałem.
___________________
Hej! To ja - znowu po prawie miesiącu. Ale proszę o zrozumienie - szkoła, nie ma mnie w domu, nie mam czasu i niemal co tydzień jestem na zawodach. Przepraszam! Postaram się dodawać rozdziały częściej!
Oczywiście wielkie pozdrowionka dla Faceless, do której zaraz popędzę, by sprawdzić, co tam nowego naskrobała :)
Pozdrawiam serdecznie!
Nadya.
Hej.:)
OdpowiedzUsuńRozdział genialny. Krótka rozmowa Narcyzy i Miony, a jakie emocje. Cieszę się, że Draco pomógł Angelinie.
Czekam na kolejny.:)
Pozdrawiam,
la_tua_cantante_
dramione-badz-moja-nadzieja.blogspot.com
O matko, rozdział super i pełen emocji.
OdpowiedzUsuńBiedny Draco, tyle mu się zwaliło na głowę, nie dość że choroba matki to jeszcze musi brać udział w tych przesłuchaniach z Bellą na czele. Wojna faktyczniego wyniszcza, choć dobrze, że jeszcze zachował w sobie człowieczeństwo i choć trochę pozytywnych uczuć. Widać to w stosunku do matki no i nawet w tym jak pomógł Angelinie.
Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam ;)
Cieszę się, że znajdujesz czas na to cudne opowiadanie:) Tak trzymaj!!
OdpowiedzUsuń-----
clover.
http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/
Postaram się znajdować go więcej :D
Usuńświetne. Życzę weny :) Mogę wiedzieć kiedy następny rozdział?
OdpowiedzUsuńhttp://gdy-wybierasz-serce-albo-rozum.blogspot.com/ zobaczysz? :)
Co do rozdziału to nie wiem, bo weekend znowu mam zawody, a nie wiem czy w pt się wyrobie. Ale postaram się jak najszybciej. I wpadnę, oczywiście :)
UsuńFajny rozdział, szkoda mi Draco postąpił słusznie, a kochana ciocia w taki sposób go potraktowała.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział
,,kochana" :D
UsuńMam nadzieje, ze Hermi bedzie pocieszala Draca. :3 Byłoby słodko! C::: uwielbiam twoje opowiadanie i cz. na nn!
OdpowiedzUsuńSiemka! Piszę z anonima, bo nie mogę się zalogować na moje konto na blgg. ;(( A więc - ciesze się, że Draco jednak jest dobry i nie skrzywdził tej kobiety, i pomógł Hermionie i Angellinie. Świetnie to wymyśliłaś. Zaglądam tu na każdego posta i choć nie komentuję wszyskich, to wiec , że mi się podobają :) Mam nadzieję, że nie będziemy musieli czekać kol. 58091 lat na nn :D XD ;P Pozdro od Marlenki .
OdpowiedzUsuńMarlene Delacour, która skomentje twoje posty ze swojego normalnego konta, gdy przypomni sobie hasło XD
Dzięki, :) Zachęcam oczywiście do komentowania i postaram się nieco wcześniej dodawać rozdziały!
UsuńNO WIESZ? TORTUROWAĆ DRACO? :D
OdpowiedzUsuńMuszę Ci powiedzieć, że czekanie na każdą kolejną notkę na tym blogu sprawia, że posty są ciekawsze i apetyczniejsze. Mam tu na myśli, że jak pojawia się taka notka to jest ona wisienką na torcie po wspaniałym dniu spędzonym na uczelni - pozwala zapomnieć o troskach i na chwilę przenieść się do tego świata, który zapauzowałaś miesiąc temu ;)
Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział :)
Tak, wiem, przepraszam.
UsuńOd kiedy na ćwiczeniach, które nam zafundowali, wybudzając o czwartej trzydzieści i przy okazji wrzeszcząc: RAUS, RAUS ŻOŁNIERZU! , po czym wciskając nam do ręki karabiny bez amunicji żeby zrobić pozorowany atak (tak, nasz ,,pan oficer" jest szurnięty :D) kazali biec do lasu, a ja wpadłam w ukryte okopy, przy okazji pierdykając się głową o wory XD No, to właśnie od wtedy jestem lekko szurnięta :D
A tak w ogóle, to mogłabym to samo powiedzieć w stosunku do ciebie :) Po takim wspaniałym tygodniu spędzonym na ćwiczeniach i nauce, po przyjeździe do domu, lubię sobie usiąść, odpalić komputer i nadrobić caaaałe zaległości :)
Pozdrawiam.
Chyba już wcześniej tu zaglądałam ale nie pamiętam.
OdpowiedzUsuńW ostatnim czasie odwiedziłam sporo blogów i natrafiłam na Twój.
Muszę przyznać że się wciągnęłam.
Ta cała sytuacja w której znaleźli się Hermiona i Draco.
Przesłuchania... tortury... fakt że Hermiona była kiedyś matką.
Aj tak sporo się u Ciebie dzieje, że sprawiasz iż historię czyta się z wypiekami na twarzy.
I to inne zachowanie Narcyzy.
Nie sądziłam że ona może być taka hmm dobra?
Naprawdę bardzo mi się podobało i nie żałuje że Cię odwiedziłam.
Wśród wielu blogów Twoja historia naprawdę rzuca się w oczy i jest ciekawa!
życzę weny i pozdrawiam serdecznie
[http://pokochac-lotra.blogspot.com]
Bella to najbardziej wyrazista postać w HP, u Ciebie też tak jest :)
OdpowiedzUsuń