poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Rozdział 6

Gdy wyszłam z sypialni chorej kobiety, przy drzwiach już czekała na mnie mała skrzatka. Z wyglądu przypominała mi Zgredka – wielkie uszy, kościste ręce i nogi oraz ogromne, przestraszone oczy. Jej ubraniem była jedynie porwana i zabrudzona poszewka na poduszkę. To przykre, jak niektórzy czarodzieje traktują te małe, niewinne stworzonka.
-Służka zaprowadzi panienkę do kanciapy. – rzekła niezwykle cichutko skrzatka, lekko chwytając mnie za dłoń i ciągnąc w stronę schodów.
-Od kiedy tu jesteś, Służko?- zapytałam, chcąc zagadnąć istotkę. Ta jednak nic nie odpowiedziała. Spojrzała się tylko na mnie niepewnie, po czym przyspieszyła kroku. Po chwili znajdowałyśmy się już pod małymi, obdrapanymi drzwiczkami. Służka otworzyła je przede mną, a ja weszłam do małego, obskurnego pomieszczenia. Wysokość pokoju na pewno nie przekraczała 1.50 m, więc musiałam zginać plecy. Na ziemi znajdowało się pięć starych koców, przypominających bardziej ścierki. Z całego serca współczułam skrzatom, że musiały mieszkać w takich warunkach, podczas gdy ich właściciele wylegiwali się w łożach o większej powierzchni, niż cała ta kanciapa.

Na podłodze siedziały także trzy inne postaci. Nagle jeden z nich podszedł do mnie i drżącymi rękami podał szorstki, szary materiał, który okazał się być szatą. Zauważyłam, że najzwyczajniej w świecie się mnie boi. Co też im zrobiono, że są takie zlęknione?
-Czemu nic nie mówicie?- spytałam, niepewnie wodząc po nich wzrokiem. Na moje pytanie odpowiedziała Służka.
-Na korytarzu nam nie wolno. Nasz Pan tego nie lubi i to go denerwuje. Rozmawiać możemy jedynie tutaj. – wyjaśniła.
Zrozumiałam, że w Malfoy Manor skrzaty są traktowane gorzej niż zwierzęta. Znowu przypomniał mi się biedny Zgredek, którego Harry uratował od takiego losu.

-Jak się nazywacie?- zwróciłam się w stronę trzech skulonych istotek, siedzących w kącie. Jedna z nich wstała, wyprostowała się i przedstawiła resztę:
-Ja jestem Mgiełka, a to są – wskazała na pozostałą dwójkę- Knut i Gryfon.
Domyślałam się, dlaczego nazwano jednego z nich Gryfonem. Byli Ślizgoni musieli mieć niezły ubaw, kiedy ,,Gryfon” był ich sługą i mogli pomiatać nim do woli. Ów skrzat był na dodatek najbrzydszy z całej czwórki i miał najbardziej zniszczone odzienie.
-Ja nazywam się Hermiona- wyciągnęłam rękę do Mgiełki. Ta wytrzeszczyła oczy i leciutko ścisnęła moją dłoń, jak z resztą potem Służka, Gryfon i Knut.  Nie zdziwiłam się, widząc ich szok, gdyż ich właściciele na pewno nigdy nie byli dla nich mili ani nie traktowali ich na równi. Skrzaty powoli przestawały odczuwać lęk wobec mnie, więc przycupnęłam na ziemi koło nich.  Nastała długa chwila ciszy. Nie wiedziałam, o czym mogłabym jeszcze z nimi podyskutować.  

Nagle coś lekko musnęło moje ramię. Obróciłam głowę i dostrzegłam stojącego obok mnie Knuta.
-Panienka musi założyć szatę – upomniał mnie, pokazując palcem na szarobury materiał, który trzymałam w dłoniach – Niedługo panicz Malfoy przybędzie, by zamknąć drzwi na noc.  
Zamknąć drzwi na noc? Przecież skrzaty nigdy nie odważyłyby się na ucieczkę! A nawet, jeśli łut szczęścia pozwoliłby im na to, i tak nie mogłyby przekroczyć terenu posiadłości, który jest otoczony silnymi zaklęciami. Najwyraźniej, trudno było podczas wojny o skrzaty domowe, skoro tak bardzo ich pilnowano.
Potem uświadomiłam sobie, że zwracają się do mnie ,,panienko”. Nie chciałam, by w mojej obecności czuły się, jak słudzy.
-Mówcie mi po imieniu - poprosiłam – Nie jesteście ode mnie gorsi, nie musicie zachowywać się przy mnie, jak przy waszym panu – oznajmiłam ciepłym głosem, uśmiechając się do nich. Służka tak wlepiała we mnie swoje wielkie oczy, że miałam wrażenie, iż te niedługo wyjdą jej z orbit.
-Pan nie zezwala się tak do nikogo zwracać – oznajmił Gryfon. Ileż jeszcze zakazów wyznaczyli im Malfoy’owie? Co chwila słyszałam, że tego nie mogą, a na to im się nie pozwala. Westchnęłam z bezradności. Skoro musiałaby je za to czekać kara, mogłam nadal być panienką.

Niespodziewanie wszystkie skrzaty szybko usiadły obok siebie pod ścianą. Dało się usłyszeć ciche odgłosy kroków na korytarzu.  Przypomniałam sobie o założeniu szaty, jednak było już za późno. Drzwiczki otworzyły się z lekkim skrzypnięciem. Stał w nich, a właściwie schylał się Draco Malfoy. Usłyszałam ciche Lumos! i na końcu różdżki, którą ściskał, pojawiło się światełko. W pomieszczeniu zrobiło się o wiele jaśniej. Dopiero teraz spostrzegłam ogromne pajęczyny w kątach i  kłęby kurzu na ziemi. Mój porywacz ledwo zerknął na sparaliżowane strachem skrzaty, po czym uważnie zlustrował mnie spojrzeniem.
-Czemu jeszcze nie przebrana? – warknął, wskazując podbródkiem na trzymaną przeze mnie szatę. Nie rozumiałam dokładnie, czy było to wypowiedziane w moim kierunku, czy do jego sług. Nie chciałam jednak narażać ich na żadną karę, więc spróbowałam sama się wytłumaczyć.
-Ja właśnie… - nie dane mi było dokończyć, gdyż blondyn przerwał mi wpół słowa.
-Zakładaj szatę! – rozkazał – sprowadziłem ingrediencje potrzebne do eliksirów. Pokażę ci pracownię. – oznajmił. W jego głosie dało się wyczuć zdenerwowanie. Postanowiłam się więc pospieszyć, by jeszcze bardziej go nie rozdrażnić.

Jednak, jeśli miałam zmienić strój, musiałam się także rozebrać, a było to nieco krępujące w towarzystwie pięciu osób, w tym jednego z moich największych wrogów.  Nie miałam pojęcia, jak dać mu to do zrozumienia, bojąc się jego reakcji. Stał w progu i czekał na mnie, nerwowo stukając palcami o ścianę, a ja miałam wrażenie, że tylko ostatkami sił powstrzymuje się, by nie rzucić na kogoś morderczego zaklęcia. Siedziałam na miejscu, intensywnie się w niego wpatrując. Miałam nadzieję , że sam wpadnie na to, by dać mi chwilę prywatności lub chociażby zamknąć drzwi i poczekać.  Przebieranie się obok skrzatów mogłam jeszcze znieść.

Po chwili natrafił na moje, utkwione w jego osobie spojrzenie.
-Na co czekasz? Ruszaj się! – nakazał głosem nieznoszącym sprzeciwu. Było wyraźnie widać jego rosnącą frustrację. 
-Kiedy ja… - zaczęłam, lecz znowu nie mogłam skończyć swojej wypowiedzi. Mój porywacz  nie wysłuchując tego, co chciałam mu przekazać, przeklął pod nosem, wszedł do kanciapy i jednym krokiem pokonał dzielący nas dystans.  Widząc jego rozwścieczoną twarz, instynktownie przesunęłam się do tyłu, przyciskając plecy do chłodnej ściany. Blondyn  kucnął przy mnie i  wyrwał materiał, który ściskałam kurczowo w rękach.  W jednej chwili, poczułam na sobie chłodne palce i zrozumiałam, że Malfoy właśnie odpiął wszystkie guziki mojego swetra. Dziękowałam Merlinowi za to, że pod nim miałam jeszcze koszulkę. Spróbowałam odepchnąć jego ręce, jednak był ode mnie silniejszy i mój opór nic nie dawał. Jednym ruchem   ściągnął ze mnie bluzkę.

Nagle jego dłonie zatrzymały się, gdyż chyba zdał sobie sprawę, co właśnie zrobił. Moje ręce momentalnie powędrowały w stronę odsłoniętej części ciała, próbując ją zakryć.  Opuściłam głowę, pozwalając, by loki spadły mi na twarz.  Było mi okropnie wstyd, że były Ślizgon zobaczył mnie w samym biustonoszu. Mimo, iż uświadomił sobie już swój czyn, nie ruszył się z miejsca. Odważyłam się spojrzeć na niego, spod kurtyny włosów. Jego uwagę przykuły siniaki ,,zdobiące” mój dekolt oraz ramiona.  Do wstydu dołączyło inne uczucie - smutek.  Nie chciałam, by  ktokolwiek widział fioletowe cienie pokrywające moją skórę. Wyglądały okropnie i to właśnie one sprawiły, że przestałam lubić swoje ciało.  Z trudem powstrzymałam cisnące mi się do oczu łzy.

Drżącymi rękami sięgnęłam po leżącą na ziemi szarą szatę.
-Czy mogę się przebrać… sama?- zapytałam niepewnie.  Blondyn przeniósł wzrok na moją twarz i utkwił spojrzenie swoich szaroniebieskich  tęczówek w moich oczach. Wtedy po raz pierwszy dostrzegłam w nich coś na kształt… współczucia? Tak, to niewątpliwie było współczucie pomieszane z odrobiną litości. Nigdy nie sądziłam, że zobaczę coś takiego w oczach Dracona Malfoy’a. Czyżby… było mu mnie żal? Żal szlamy? Nie mogłam w to uwierzyć.
-Będę czekać przy drzwiach. Pospiesz się – mruknął, szybko się odwracając, by uniknąć mojego wzroku. Kiedy ponownie znalazł się przy wejściu, zatrzymał się i lekko przekrzywił głowę w moją stronę.
-Przepraszam, Granger – powiedział cicho.



***






Nie musiałem długo na nią czekać przed drzwiami. Wyszła z pomieszczenia po minucie, już ubrana w szarą szatę. Przyjrzałem się jej uważnie. Dopiero teraz zauważyłem, że jej blada, wychudzona twarz także była pokryta sińcami. Po raz drugi, poczułem dziwne ukłucie w sercu. Ciągle zadawałem sobie to samo,  jedno pytanie: Kto jej to zrobił?

Zbeształem sam siebie za takie myśli. To jest brudno krwista szlama, Draco! Nie możesz jej żałować! Przypomnij sobie, jak nienawidziliście się w Hogwarcie!  Przypomnij sobie, jak cię spoliczkowała! A Ty jeszcze ją teraz przeprosiłeś! 
To rzeczywiście było do mnie niepodobne - przepraszać.

Ale nie mogłem usunąć z pamięci widoku tych smutnych oczu. Czułem się temu poniekąd winny. Nie wiem, co we mnie wstąpiło. Po prostu nerwy wzięły górę. Nie zabierała się do tego, by się przebrać, a ja nie miałem czasu ani zamiaru czekać. Nie chciałem tego zrobić, nie chciałem jej… rozbierać.  Byłem zdenerwowany informacją, że będę musiał przesłuchiwać kolejnych porwanych.

-Idziemy – powiedziałem, chwytając ją za lewe  ramię. Kiedy prowadziłem ją tak, zaraz po porwaniu, nie dało się wyczuć przez materiał swetra, jaka była koścista.
W momencie, gdy złapałem jej ramię, syknęła z bólu. Naprawdę, mój uścisk nie był mocny, więc nie wiedziałem, co takiego znowu wymyśliła. Zaczynałem się powoli denerwować, gdyż dawno mogliśmy już być w drodze powrotnej. Spojrzałem na nią zdezorientowany i  zarazem zniecierpliwiony. Oczy jej się zaszkliły. Puściłem jej rękę i uświadomiłem sobie, że po prostu chwyciłem  ją w miejscu jakiegoś skaleczenia. Złapałem ją za nadgarstek i podwinąłem rękaw szaty. Moim oczom ukazała się wielka rana, przebiegająca od łokcia do barku. Nie dostrzegłem jej wcześniej, gdyż chwytałem Granger jedynie za prawe ramię.

Zranienie to wyglądało co najmniej okropnie.  Rana była zabrudzona i wyglądała na kilkudniową. Nie miałem wątpliwości, że jest to wynik działania jakiegoś ostrego narzędzia, ponieważ spotykałem się z takimi okaleczeniami codziennie.
-Merlinie… -wyrwało mi się na widok obrażenia, ale zaraz odchrząknąłem.
Dziewczyna  spojrzała na mnie załzawionymi oczami, pełnymi cierpienia. Nie mogłem udawać, że nie jestem ciekawy i zadałem nurtujące mnie pytanie.
-Granger, kto ci to zrobił? – spytałem, starając się brzmieć na tyle chłodno, by nie pomyślała sobie, iż się nią przejmuję. W odpowiedzi usłyszałem jedynie głośny szloch, a po chwili osunęła się na zimną posadzkę. Siedziała, opierając ręce na kolanach, by zakryć sobie twarz dłońmi, a ja stałem nad nią, nie mając zielonego pojęcia, jak mam się zachować. Przecież nie będę jej pocieszał…
Ukucnąłem metr od niej i ponowiłem moje pytanie:
-Kto ci to zrobił?

Nawet nie uniosła głowy, tylko znowu zaniosła się spazmatycznym szlochem. Nienawidziłem płaczu kobiety, nie mogłem tego znieść. Przysunąłem się do niej na tyle blisko, by złapać lekko za nadgarstki i odsunąć jej dłonie od twarzy. Postanowiłem po raz trzeci spróbować dowiedzieć się czegoś. Czekałem, aż się na mnie spojrzy.
-Kto cię tak urządził?
Na chwilę przestała łkać, by wydusić:
-A co cię obchodzi jakaś szlama, Malfoy? – zapytała drżącym głosem. Nie spodziewałem się, że użyje takiego zwrotu wobec samej siebie.

No właśnie, co mnie to obchodziło? Sam nie wiedziałem. Po prostu nie mogłem sobie wyobrazić, kto mógłby zrobić jej coś takiego. Najbardziej zastanawiało mnie to, jak wytrzymywała ból, nie mając nawet założonego opatrunku.
-Powiedzmy, że mnie to ciekawi. – odparłem. Czekałem, na jej reakcję.
Wytarła łzy rękawem szaty, po czym powiedziała:
-Nikt mi tego nie zrobił.
Czy ona ma mnie za jakiegoś totalnego idiotę?
-A więc sama pokiereszowałaś sobie rękę i posiniaczyłaś całe ciało? – spytałem ironicznie.  Odwróciła głowę i ponownie otarła oczy. Starała się przybrać niewzruszony wyraz twarzy, ale jej to nie wyszło.  Wiedziałem, że coś jest na rzeczy.
-Pytam ostatni raz. Granger, kto ci to zrobił?

Nie wiem co mnie tknęło, by położyć dłoń na jej ramieniu, oczywiście nie tym rannym. Zerknęła na moją rękę.
-Nie boisz się, że ubrudzisz się szlamem?
Nie pojmowałem jej zachowania. Już dwa razy nazwała się szlamą, mimo iż ja tego nie zrobiłem. Czyżby  Panna- Wiem- To- Wszystko miała aż taką niską samoocenę?
-Co ty masz z tym szlamem? – zapytałem, by potem dodać – Przecież nic takiego nie powiedziałem. Granger,  powiesz mi wreszcie, kto cię doprowadził do takiego stanu? Bo nie uwierzę, że zrobiłaś to sama. – rzekłem, wyczekując odpowiedzi. Kiedy nie usłyszałem jej, dodałem – Rudy Łasic cię nie obronił? – zapytałem z kpiną, a dziewczyna momentalnie odwróciła głowę, wpatrując się we mnie tak, jakby za chwilę miała wybuchnąć płaczem.  Spojrzała na swoje zakrwawione ramię i siniaki znajdujące się na przedramieniu. Nie musiałem już słyszeć odpowiedzi.
-Nie powiesz mi chyba, że… - powiedziałem cicho, zdając sobie sprawę, co właśnie dała mi do zrozumienia. Tylko kiwnęła głową i kolejny już raz zalała się łzami.

Tego bym się nie spodziewał, a szczególnie po Weasley’u. Zawsze uważałem go za sukinsyna, ale nie sądziłem, że jest zdolny do czegoś takiego.
Pomogłem zapłakanej Granger wstać z podłogi, z czego zdziwiła się zarówno ona, jak i ja sam.
-Chodź, pokażę ci w końcu tą pracownię. – oznajmiłem, tym razem chwytając ją za prawe ramię




_______




Przepraszam, że czekacie tak długo.  Jestem zawalona po uszy. Mam tyle pomysłów, a najzwyczajniej w świecie, nie mam kiedy pisać. W sobotę byłam na weselu, w niedzielę na poprawinach. Dodatkowo musiałam jechać na zakupy, bo jadę w środę na obóz strzelecki. Z wyjazdem na obóz wiążą się podwójne treningi oraz potrójne treningi podwójnych treningów. Tak więc jest to ostatni rozdział przed moim wyjazdem. Postarałam się, by był dłuższy od poprzednich, lecz zarazem obiecuję, że rozdział 7 będzie na 100 % jeszcze dłuższy od tego, biorąc pod uwagę, że będziecie musieli na mnie długo czekać, gdyż wracam dopiero 24 sierpnia :(  Przepraszam, że tak to wyszło, ale postaram się to zrekompensować kolejnym rozdziałem :) 

Przepraszamprzepraszamprzepraszam! 

Pozdrawiam was serdecznie!

Nadya Craus.

PS - Nie wiem, czy wamplove tu kiedykolwiek była, ale mimo wszystko chcę podziękować jej za to, że zdecydowała się jednak przywrócić jedne z moich ukochanych blogów :) 

+ Dziękuję za wszystkie miłe komentarze. Możecie zostawiać linki do swoich blogów, chętnie wszystko czytam :) 

20 komentarzy:

  1. Witaj, otóż chciałam Cię najserdeczniej poinformować, że zostałaś przeze mnie nominowana do Liebster Award :)

    Szczegóły link poniżej :
    http://dracohermione-love-can-be-magical.blogspot.com/

    Pozdrawiam !

    ~ Pure - Blood Princess

    OdpowiedzUsuń
  2. Grrrrr wredny Rudy Lasic .... ROZDZIAŁ świetny :D Pozdrawiam,Lili :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć :)

    Nominuję Cię do Liebster Blog Award :)

    Szczegóły wraz z pytaniami znajdziesz tutaj :
    http://dramione-latwo-wybaczyc-kochanie.blogspot.com/2013/08/liebster-blog-award.html

    Pozdrawiam ;*
    Veronica

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział :)
    Nigdy nie lubiłam Wieprzleja, a teraz go nienawidzę.
    Czekam na następny rozdział :)
    Pozdrawiam i życzę weny,
    Crazy
    __________
    Zapraszam:
    www.nieuwazne-zyczenie-1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. O rany rany rany rany rany rany rany w końcu długi rozdział no jacieżniemogęuwierzyćżetozrobiłaś :DDD
    Ojeju u Ciebie to uczucie między Malfoyem i Hermioną rozwija się tak powolutku, że człowiek chce czytać więcej i więcej i to jest tak naturalnie przedstawione. Nie takie 'ojejku, nigdy wcześniej nie zauważyłem, że ona jest taka piękna, kocham ją po prostu na zabój' xD Także ten, uwielbiam ten odcinek i czekam aż wrócić z tego nieszczęsnego obozu :c
    No i powodzenia na treningach :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hejhej! Dosłownie minutę temu weszłam do domu i jestem mega, mega, mega padnięta! Bolą mnie ręce i nogi i mam na rękach same blizny od ognia z pistoletu ;__; Za 15 minut kładę się spać, Ale specjalnie weszłam jeszcze na lapka, żeby przeczytać rozdziały, które dodałaś podczas mojej nieobecności!

      Usuń
  6. Wiem u kogo będziecie. (jeśli jesteś z ponorza ) o ci nie zazdroszczę xd byłam tam i trzeba rano wstawać i jest kilka godzin treningów :c więc powodzenia. a tak z ciekawości to z czego strzelasz? karabin? pistolet?
    a co do rozdziału, to ... i hate ron! proszę. wytłumaczysz jego postępowanie? dlacEgo on to zrobił? spróbuje wytrzymać te 10 dni :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hejo! No, miałaś rację, musiałam wstawać o szóstej, albo nawet czasem przed szóstą rano :__: . Jestem pistoleciarą ;)

      Usuń
  7. Zostałaś nominowana do Liebster Award.
    więcej na:
    http://www.amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com/2013/08/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  8. [ Od razu mówię, że to SPAM!]
    Wojna zakończyła się sukcesem dla Zakonu. Ludzie zaczęli ponownie wracać do codziennego rytmu życia, zapominając o byłych troskach i niebezpieczeństwach. Hogwart znowu stał się najbezpieczniejszym miejscem. Jednak co się stanie, kiedy zło przeniknie do niego pod inną postacią?
    Czasy nowego pokolenia zaprzszają serdcznie na
    http://jestem--cora--smierci.blogspot.com/

    Dziękuję za chwilę uwagi

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział wspaniały!
    Czyżby Draco zaczynał mięknąć?
    A tego Rona to potraktowałabym Cruciatusem!
    Życzę dużo weny i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Salazarze!
    Trafiłam tu przez przypadek i nie żałuję ;)
    Na stringi Umbridge, to jest genialne. Chwała Merlinowi za takie pomysły :)
    Wspaniały pomysł na bloga. Bardzo oryginalny.
    No cuż, Ron to kretyn.
    A Malfoy staje się milszy. Minimalnie, ale zawsze.
    Pozdrawiam i nie mogę się doczekać kolejnej notki, emersonn
    PS. Zapraszam do siebie w wolnej chwili: potterowskie-co-nieco.blogspot.com :) piszę miniaturki, głównie Dramione, i kończę parodię pamiętnika Severusa S.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuję, obiecuję, że jutro zajrzę do Ciebie, bo teraz to normalnie UMIERAM :)

      Usuń
  11. Nowa notka http://rose-scorpius-love.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Biedna Miona. Jezu Ron. Po prostu czasem przez niego nie lubię rudych. Serio. Draco ma uczucia, Draco ma uczucia! Jeeej! Dobra przeszło mi XD Cieszę się, że nie wyśmiał jej ani nic. Chociaż mógłby ją opatrzyć. Może w końcu dostać zakażenia. Nie mogę się doczekać następnego.
    + dodałam rozdział 2, zapraszam-> http://dramione-always-and-forever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, rozwaliłaś mnie z tymi rudymi :D I dziękuję za miłę słowa!

      Usuń
  13. o jej końcówka to po prostu mega! <3 nie mogę opisać moich emocji, ale chcę kolejne rozdziały! Szkoda mi Miony :( ale czuję, że Draco ją w końcu wesprze, bo mało do tego brakowało. On jest inny, nie taki na jakiego wygląda! Lepszy od Rona!

    OdpowiedzUsuń
  14. bardzo miło się czyta :) choć miłych rzeczy tu nie ma. ciekawi mnie czy przewidujesz happy end :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ona powiedziała :. lubisz mnie?' '
    | On powiedział "nie".
    | Myślisz ze jestem ładna? - zapytała.
    | Znowu powiedział "nie".
    | Zapytała wiec jeszcze raz:

    | " Jestem w twoim sercu?"
    | Powiedział "nie".
    | Na koniec się zapytała: "Jakbym odeszła, to byś
    | płakał za mną?" Powiedział, ze "nie".
    | Smutne - pomyślała i odeszła.
    | Złapał ja za rękę i powiedział: "Nie lubię Cię,
    | kocham Cię. Dla mnie nie jesteś ładna,
    | tylko piękna. Nie jesteś w moim sercu,
    | jesteś moim sercem. Nie płakałbym za Tobą,
    | tylko umarłbym z tęsknoty."
    | Dziś o północy twoja prawdziwa miłość zauważy, że
    | Cię kocha.
    | Coś ładnego jutro miedzy 13-16 się zdarzy w Twoim
    | życiu, obojętnie gdzie będziesz w domu, przy
    | telefonie albo w szkole.
    | Jeśli zatrzymasz ten łańcuszek, nie podzielisz się
    | tą piękną historią - to nie znajdziesz szczęścia w
    | 10 najbliższych związkach, nawet przez 10 lat.
    | Jutro rano ktoś Cię pokocha.
    | Stanie się to równo o 12.00.
    | Będzie to ktoś
    znajomy.
    | Wyzna Ci miłość o 16.00
    |Jeśli ci się nie uda wysłać tego do 20 komentarzy zostaniesz na zawsze sam

    OdpowiedzUsuń