Delikatnie chwyciłam eliksir i przelałam jego zawartość do
flakonika, po czym wraz z Malfoy’em udaliśmy się do pokoju jego
rodzicielki. Po feralnej rozmowie nie
odzywaliśmy się do siebie, a ja tłumiłam w sobie wściekłość, iż tak łatwo dałam
mojemu wrogowi poznać moje sekrety.
Dlaczego mu to powiedziałam?
Sama nie wiem. Może dlatego, że
potrzebowałam pomocy? A może dlatego, że najzwyczajniej w świecie chciałam się
komuś wygadać i dać upust emocjom?
Z sypialni nie dochodziły żadne odgłosy. Cisza.
Zupełna cisza. Nie byłoby w tym
nic niezwykłego, gdyby nie to, że w pomieszczeniu zawsze było słychać
nieprzerwany kaszel pani Malfoy. Weszłam
do pokoju zaraz za moim porywaczem, który od razu rzucił się do łóżka matki.
-Cholera! – zaklął głośno, po czym sprawdził matce tętno.
I ja szybko podeszłam do łóżka. Spoczywająca na nim kobieta leżała całkowicie
nieruchomo. Miała zamknięte oczy i ręce
położone wzdłuż ciała. Nie przypominała osoby śpiącej – raczej taką, która jest
już jedną nogą na ,,tamtej” stronie.
-Oddycha? – zapytałam drżącym głosem.
-Słabo. – odpowiedział panicznie, próbując obudzić matkę.
-Zdarzało jej się to już kiedyś? – teraz ja ,,wkroczyłam do
akcji”, odkładając fiolkę z eliksirem na stojącą koło posłania etażerkę.
-Tak, ale wtedy byłem na misji i wiem tylko o całej
sytuacji. Wtedy była tu jeszcze ta cała Miriam. – odparł, robiąc się coraz
bardziej bledszym.
-Odsuń się- nakazałam. Chłopak niechętnie mnie posłuchał,
chociaż nadal stał blisko łóżka, obserwując swoją matkę.
-Podaj mi eliksir, szybko! – nakazałam, wyciągając do niego
rękę. Odchyliłam głowę nieruchomej kobiety do przodu i wlałam jej do gardła
połowę zawartości leczniczego medykamentu.
-Rzuć rennervate! Ja nie mam różdżki! – niemal krzyknęłam, chcąc
go pospieszyć. Jego matka mogła właśnie przeżywać swoje ostatnie sekundy, każda
chwila była więc ważna. Nieważne, czy była śmierciożerczynią, czy nie- życie to
życie i należy je ratować.
-Rennervate! –
słowa zaklęcia były ślizgon wypowiedział wyraźnie, choć z lekkim spięciem.
W jednej chwili pani Malfoy zaczęła kaszleć i się krztusić,
a wtedy ja podałam jej resztę eliksiru. Ze zniecierpliwieniem czekałam, aż
zadziała. Nie chciałam go używać w takim już momencie, ale wiedziałam, że była
to wyższa konieczność.
-Draco? – dało się usłyszeć cichy szept z ust kobiety –
Synu, jesteś tu? – spytała, już głośniej.
-Jestem. – odpowiedział jasnowłosy , po czym przysiadł na
krańcu łoża i zlustrował matkę wzrokiem.
-Draco, co mi podałeś? – zapytała chrypiąc lekko. Chłopak
zacisnął pięść.
-Ja nic ci nie podawałem.
To Granger. – przyznał, gniewnie na mnie spoglądając. Z ruchu jego ust mogłam odczytać przekleństwo skierowane w moim kierunku. Żołądek
podjechał mi do gardła. O co mu chodziło? Przecież kobieta odzyskała
przytomność!
- Czy coś się boli? – spytał, przenosząc wzrok z powrotem na
chorą rodzicielkę. Widać było po nim, że się denerwuje.
-Boli? – uśmiechnęła się – Chyba pierwszy raz od długiego
czasu nic mnie nie boli. – stwierdziła, po czym spojrzała na mnie i uśmiechnęła
się, jakby… Dziękowała? Ten widok niemal
zwalił mnie z nóg. Teraz i jej syn ponownie na mnie spojrzał, tym razem ze
zdziwieniem oraz czymś na kształt ulgi.
-Synku, czy mógłbyś zostawić nas same?- ponownie zapytała
blond włosa kobieta, wywołując u niego szok.
Bez słowa wyszedł z pokoju, ale byłam niemalże pewna, że pod drzwiami
nasłuchuje, co dzieje się w pomieszczeniu.
-Chciałabym ci podziękować. – rzekła pani Malfoy,
uśmiechając się do mnie serdecznie. Po raz pierwszy w życiu widziałam ją w
takim wydaniu. Zaledwie wczoraj nie chciała mieć ze mną nic wspólnego, a
dzisiaj posyła mi uśmiechy?
-Wiem, że moje zachowanie wobec ciebie nie było słuszne.
Dzięki tobie czuję się o wiele lepiej. – oświadczyła, a ja wpatrywałam się w
nią szeroko otwartymi oczyma.
-Nie musi mi pani dziękować, pani Malfoy. To był mój
obowiązek. – powiedziałam zgodnie z prawdą.
-Jestem świadoma, że mogłaś mnie równie dobrze otruć, ale…
-Nigdy bym tego nie zrobiła. – wcięłam się w jej zdanie. W
tak niehonorowy sposób nie mogłabym nawet uśmiercić najgorszego wroga. A już
tym bardziej i tak umierającego.
-Nie, nie. Chodzi mi o to, że mogłaś to zrobić, ale nie
zrobiłaś. Pomogłaś wrogowi, choć zrobiłaś to z przymusu. Zawdzięczam ci życie. Dotąd utrzymywały mnie
przy nim misterne eliksiry Dracona. Wiedziałam,
że kiedyś znowu nadejdzie moment, że mój organizm tego nie
wytrzyma. – oznajmiła, a mi nagle zrobiło się niebywale przykro. Ileż ona
musiała przejść? Ile bólu przeżyła?
-Czeka panią jeszcze kilka kuracji eliksirem, ale postaram
się, by niedługo mogła pani stanąć na nogi. – rzekłam, po czym zaczęłam
kierować się do drzwi.
-Hermiono? – usłyszałam głos za sobą.
-Tak, proszę pani? – zapytałam, kolejny już dzisiaj raz
zszokowana: kobieta użyła mojego imienia.
-Widzę, że jesteś bardzo odpowiedzialną osobą. Czy mogłabym
cię o coś prosić?
-Oczywiście. – przytaknęłam. Czegóż też może chcieć ode mnie
– szlamy , kobieta nosząca znamienne nazwisko szanowanego rodu Malfoy’ów?
-Chciałabym cię prosić, żebyś… zajęła się także Draconem. –
te słowa kompletnie mnie rozbroiły. Jej synem? A on potrzebuje ,,opieki”?
Jesteśmy przecież w równym wieku.
Kobieta chyba zrozumiała moje zdezorientowanie, więc
wyjaśniła:
-Widzisz, od kiedy zachorowałam, mój syn przejmuje się tylko
mną. Znacznie schudł, zajął się tylko
pracą. Od dawna nie widziałam u niego uśmiechu.
-Ale co ja mam z tym wspólnego? - spytałam, nadal nie rozumiejąc , o co
chodzi matce blondyna.
-Czy mogłabyś… naprawdę, wiem, nie powinnam o to prosić, ale
ja… martwię się o niego i chciałabym cię prosić byś przywróciła mu ten dawny
uśmiech. Wiem, że jesteś tutaj, bo cię porwano, więc jest to tylko moja
suwerenna propozycja.
Nie wiedziałam co mam na to odpowiedzieć, więc tylko
stwierdziłam krótko:
-Co ja mogę? Jestem szlamą. – rzekłam sucho i wbiłam wzrok w
podłogę.
Westchnięcie.
-Naprawdę myślisz, że czystość krwi ma dla nas jeszcze takie
duże znaczenie? – kolejne pytanie, na które nie znałam odpowiedzi.
-A nie? Przecież pani sama niedawno nie chciała mnie jako
medyka, bo jestem brudnej krwi. – przypomniałam, znowu nie rozumiejąc o co jej
chodzi.
-Jeszcze nie rozumiesz? Tutaj każde nasze słowo jest
kontrolowane. Zasłabłam właśnie przez to, że chciałam mieć spokój i rzuciłam na
pokój zaklęcie wyciszające. – wyjaśniła, a mi wszystko zaczęło się rozjaśniać.
-Dlaczego już tolerujecie szlamy? – zapytałam.
-To tyczy się tylko mnie i Dracona. Mój mąż ma do nich taki
sam stosunek, jak reszta z kręgów Czarnego Pana. – rzekła beznamiętnie,
podnosząc się na rękach. Rzeczywiście, eliksir dodał jej sił, gdyż mogła zrobić
to samodzielnie i nawet nie kaszlała przy mówieniu.
Widząc, iż oczekuję odpowiedzi, dokończyła:
-Jakieś dwa lata temu braliśmy udział w misji w świecie
mugoli. Paru mugolaków ukryło się w
starej, mugolskiej fabryce. Moja siostra
niecelnie rzuciła zaklęcie, które niemalże uderzyło w… Draco. Gdyby nie starsza
kobieta, która rzuciła się przed niego, to… - tutaj pani Malfoy się zatrzymała
– Podobno przypominał jej syna. – zakończyła swoją opowieść.
-Postaram się. – odpowiedziałam na jej pierwsze pytanie, po
czym wyszłam z sypialni.
______________________________________
Czekałem na Granger jakieś dziesięć minut. Gdy już
zaczynałem się niecierpliwić, wyszła z pokoju mojej matki. Chciałem jej podziękować jej za to, że
uratowała moją rodzicielkę. Było mi głupio, że osądziłem ją na początku,
uważając, że podała mojej matce zły eliksir, który wywołał ból.
-Granger – zacząłem mówić, a dziewczyna spojrzała na mnie. –
Chciałbym ci podziękować. Wiem, że jeśli nie ty, to … - nie dokończyłem. Położyła rękę na moim ramieniu, co w dziwny
sposób dodało mi jakiejś niezwykłej otuchy.
-Nie masz za co mi dziękować. Zrobiłam, co należało zrobić.
– odparła tylko, nadal patrząc w moje oczy. Delikatnie się uśmiechnęła.
Szczerze mówiąc, nie wiem, dlaczego się uśmiechnęła.
Porwałem ją, praktycznie rzecz biorąc zmusiłem do tego, by zajmowała się moją
matką, a ona się do mnie uśmiecha?
-Ja po prostu… Nie wiem, co bym zrobił bez twojej pomocy.
Naprawdę nie wiem, jak mogę ci się odwdzięczyć. – odrzekłem, dotykając dłonią
jej ręki, nadal leżącej na moim ramieniu. Kiedy teraz pomyślałem o tym
wszystkim, co zrobiłem jej zarówno teraz, jak i w przeszłości, czułem do siebie
wielki wtręt. Jak mogłem być wtedy tak zaślepiony ojcem?
-Malfoy, wiesz co jest największym problemem twojej matki?
–zapytała mnie całkiem poważnie.
-Co takiego? – zaciekawiłem się.
-Ty. – odrzekła, a ja nie do końca zrozumiałem. Kontynuowała
– Twojej matki nie boli teraz nic prócz serca. Uśmiechnij się czasami, zrób coś
dla siebie. – oświadczyła była gryfonka , a ja byłem szczerze zdumiony jej
słowami. Dziewczyna westchnęła, po czym skierowała swoje chudziutkie palce w
stronę mojej twarzy i wygięła moje usta w uśmiechu.
Odciągnąłem jej dłonie od mojej twarzy i zaśmiałem się. Ona
też się zaśmiała, szczerym, perlistym śmiechem. Spojrzałem na nią zafascynowany
– tyle krzywd jej wyrządziłem, a ona mnie pociesza. Śmieje się, mimo tego, iż
znajduje się zapewne w ostatnim miejscu, w jakim by chciała. Nie wiedziałem, co
jest w niej takiego, że w ciągu tych dwóch minut poczułem się bardziej
szczęśliwy niż podczas ostatnich miesięcy.
-Muszę przygotować więcej eliksiru. – oznajmiła, przerywając
tym samym moje rozmyślania.
-Chodź – powiedziałem szybko, łapiąc ją za rękę i kierując w
stronę pracowni.
Tuż przed drzwiami, kiedy stanęliśmy, spostrzegłem, że
Granger uważnie mi się przypatruje.
-O co chodzi? – zapytałem.
-Nie brzydzisz się trzymać szlamy za rękę? – spytała z
niedowierzaniem, znowu poruszając temat mojego poczucia wobec ,,szlamu”.
Uświadomiłem sobie, że nadal trzymam ją
za rękę. Nie miałem jednak ochoty jej puszczać, sam nie wiem dlaczego.
-Już od dawna nie, Granger. Jak mógłbym nadal nazywać cię
szlamą, kiedy zawdzięczam ci życie mojej matki?
-Nie spodziewałam się, że do tego kiedykolwiek dojdzie. –
stwierdziła, ponownie się uśmiechając. Nie wypominała mi tych wyzwisk, tych
poniżeń ani obelg skierowanych w jej stronę. Uśmiechała się promiennie, a jej
uśmiech wywoływał jakieś dziwne uczucia we mnie.
-Ja też nie. – odparłem, zresztą zgodnie z prawdą. – Ale
cieszę się z takiego obrotu sprawy.
I tym dziwnym akcentem zakończyłem naszą rozmowę, otwierając
drzwi przed brązowowłosą dziewczyną.
_____________________________
Hej! Przepraszam za taką długą nieobecnośc, ale znacie sytuację no i ten... nie da się szybciej. Rozdział jest wg mnie jakiś ciotowaty, nic się nie klei, a wena przychodzi raz na ruski rok :c Ale nie mam zamiaru rezygnować! + gorąąąąąąąąąąąące pozdrowiona dla Faceless, za to, że zawsze czeka na nn :) Wbijajcie do niej na: http://lovevsus.blogspot.com/ BO WARTO <3
Pozdrawiam i do zobaczyska do nie wiem kiedy!
Nadya.
Pozdrawiam i do zobaczyska do nie wiem kiedy!
Nadya.
Oby między nimi wszystko dobrze się ułożyło:)
OdpowiedzUsuń-----
clover.
http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/
Noo, widać, że relacje Draco i Herm stają się coraz lepsze ;)
OdpowiedzUsuńDobrze, że Narcyzie się polepszyło, widać, że kocha Draco i chce dla niego jak najlepiej.
Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział ;)
Dzięki ;) Postaram się, żeby nn się pojawił nieco szybciej niż r.8 .
UsuńHej.:)
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny. Nie spodziewałam się, że Narcyza ma jakieś inne uczucia co do Hermiony, to mnie zaskoczyło, tak samo jak i postawa Draco w tej części.:) To było takie pozytywne.:) Mam nadzieję, że dojdzie między nimi do porozumienia i pogłębienia ich relacji.:)
Pozdrawiam,
la_tua_cantante_
amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com
Miło mi C: Na pewno wpadnę do Ciebie!
UsuńFajny rozdział. Dobrze, że Narcyza potrafiła docenić działania Hermiony. Podobają mi się jakie zmiany w życiu Draco wprowadza Granger. Czekam na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;) czekam niecierpliwie na next :)
OdpowiedzUsuńNo i jesteś po miesiącu. Witam Cię gorąco i cieszę, ze wróciłaś. Rozdział świetny, zresztą jak zawsze. To takie słodkie, że Draco stara się poznać Hermione i jej pomóc. Dobrze, że z mamą Malfoya jest coraz lepiej. Tylko proszę niech Miona nke powtarza ciągle tego, że jest szlamą. Czekam na następny ;D
OdpowiedzUsuńNo i jestem po miesiącu! Przepraszam za tyle czasu nieobecności, no ale szkoła jest jednak szkołą, tym bardziej, że jestem w internacie mam neta tylko w czytelni, więc... :< ALe dzięki :)
UsuńOpłaca się czekać ;)
OdpowiedzUsuńSama nie koniecznie mam czas na pisanie wiec można powiedzieć ze cię rozumiem ;)
Nie spodziewałam się takiego zachowania Narcyzy i Draco, ciekawy pomysł ;)
Czeka na kolejny :)
Weny:)
Pozdrawiam,Lili:)
PS zapraszam na panstwoweasley.blogsot.com i proszę o opinie
OMK dziewczyno... jestem taka wzruszona!
OdpowiedzUsuńPo pierwsze dlatego, że w końcu oni... że ojeju nie mogę się nawet wysłowić w normalny sposób. W końcu zaczyna się coś między nimi dziać, to znaczy no wiesz, działo się już wcześniej, tak mi się wydaje, ale teraz to już powoli tak mrr i w ogóle.. :>
A po drugie to nie spodziewałam się, że mnie tak wyróżnisz ;_; To takie miłe <3
Chyba zaraziłaś mnie swoją niemocą, bo nijak nie mogę zabrać się za napisanie drugiego rozdziałuuu, ale to nic, razem damy radę! Bo kto, jak nie my?
Jak tam początek roku, dajesz sobie radę? :D Mam nadzieję, że na kolejne rozdziały nie będziemy już musieli czekać miliona lat? :>
Pozdraaawiam i jak zawsze kocham! <3
Hejhejhej! Złamałam w końcu hasło do wifi w szkole mvhahaha! :D
UsuńA po początek roku pracowity bardzo. Megamegamegadużo biegów na orientację z obciążeniem na zaliczenie, poranne ćwiczenia, ech -,- Ale niedługo zima, więc będziemy mniej biegali i wgl ;) Jestem w domu tylko w weekendy, więc jakoś pt wieczorem- sobota postaram się coś naskrobać, bo 25-27 jadę na zawody, więc nie dam rady.
Pozdrawiam :)
Następny, następny!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńOna powiedziała :. lubisz mnie?' '
OdpowiedzUsuń| On powiedział "nie".
| Myślisz ze jestem ładna? - zapytała.
| Znowu powiedział "nie".
| Zapytała wiec jeszcze raz:
| " Jestem w twoim sercu?"
| Powiedział "nie".
| Na koniec się zapytała: "Jakbym odeszła, to byś
| płakał za mną?" Powiedział, ze "nie".
| Smutne - pomyślała i odeszła.
| Złapał ja za rękę i powiedział: "Nie lubię Cię,
| kocham Cię. Dla mnie nie jesteś ładna,
| tylko piękna. Nie jesteś w moim sercu,
| jesteś moim sercem. Nie płakałbym za Tobą,
| tylko umarłbym z tęsknoty."
| Dziś o północy twoja prawdziwa miłość zauważy, że
| Cię kocha.
| Coś ładnego jutro miedzy 13-16 się zdarzy w Twoim
| życiu, obojętnie gdzie będziesz w domu, przy
| telefonie albo w szkole.
| Jeśli zatrzymasz ten łańcuszek, nie podzielisz się
| tą piękną historią - to nie znajdziesz szczęścia w
| 10 najbliższych związkach, nawet przez 10 lat.
| Jutro rano ktoś Cię pokocha.
| Stanie się to równo o 12.00.
| Będzie to ktoś
znajomy.
| Wyzna Ci miłość o 16.00
|Jeśli ci się nie uda wysłać tego do 20 komentarzy zostaniesz na zawsze sam