Kiedy rano chciałam wyjść z sypialni Malfoy’a i zejść do
kanciapy po inną szatę, okazało się, że drzwi są zamknięte. Nie pozostawało mi
nic innego, jak tylko czekać, aż ten się obudzi.
Myślałam nad wczorajszym ,,incydentem” i nie wiedziałam, co mam o nim myśleć. Przyznam
szczerze, że z jednej strony było to dla mnie pochlebiające, że tak działałam
na młodego mężczyznę, z drugiej jednak czułam swego rodzaju niechęć.
Postanowiłam nie wspominać przy nim o tym.
Kiedy już dochodziło wpół do ósmej, zdecydowałam się na
obudzenie śpiącego. Podeszłam do łóżka i
usiadłam na jego rogu. Przed chwilę wpatrywałam się w oblicze blondyna.
Wyglądał tak niewinnie Kiedy spał! Niestety musiałam mu ten sen zakłócić, gdyż
za pół godziny należało podać jego matce eliksir. Przy okazji chciałam się też
przebrać, bo ów bordowy komplecik zapewne jeszcze przez długi czas będzie
wspomnieniem wczorajszego wieczoru.
Szturchnęłam chłopaka w ramię, a on niemalże od razu
otworzył oczy. Nie wiem, czy zrobił to specjalnie, czy odruchowo, ale
przejechał wzrokiem po moim ciele.
-Dzień dobry, Hermiono . – powiedział jeszcze lekko zaspanym głosem.
-Cześć – odpowiedziałam, po czym zapytałam – Dlaczego masz
zamknięte drzwi?
-Dlatego, że nie jestem ciekaw reakcji mojego ojca, gdyby tu
wparował i nas zobaczył – stwierdził bez ogródek – A chciałaś ode mnie uciec? –
zapytał całkiem poważnie.
Mimo wszystko zaśmiałam się.
-Muszę niedługo podać eliksir twojej matce, a poza tym
chciałabym się przebrać – przy ostatnich słowach chrząknęłam znacząco.
Chłopak zmieszał się.
-Tak, już otwieram - rzekł, ale zanim wstał z łóżka zadał
pytanie:
-Jesteś na mnie zła?
Spojrzałam na niego zdziwiona.
-Zła? Za co mam być na ciebie zła?
-Za to, co było wczoraj… - powiedział cicho, opuszczając
głowę.
Zrozumiałam, że Malfoy naprawdę żałuje tego, co się między
nami wydarzyło. I chociaż chciałam nie drążyć tematu, szepnęłam:
-Nie wiem, jak dla ciebie, ale dla mnie wczorajszy wieczór
był bardzo miły – po wypowiedzeniu ostatnich słów przeniosłam wzrok na swoje
dłonie. Poczułam jednak, że Draco intensywnie się we mnie wpatruje.
-Ale… chodzi mi o to, że ja… mój… - blondyn nie mógł się
wysłowić, ale ja wiedziałam o co mu chodzi.
Nie owijając w bawełnę, oznajmiłam:
-Wiedz, że nie mam do ciebie o nic żalu. Nawet nie wyobrażasz
sobie, jak Ron wykorzystałby taką sytuację. – Przerwałam na chwilę, po czym
dodałam – Ale Ty nie jesteś taki jak on.
Podniosłam głowę i
nasze spojrzenia się spotkały. Delikatnie chwycił moje dłonie i złożył
na nich pocałunek. Poczułam, jak całe stado motyli wariuje w moim brzuchu.
Uśmiechnęłam się.
-Dziękuję – powiedział.
-Za co mi dziękujesz? – zapytałam zdziwiona.
-Za to, że tu ze mną jesteś. – szepnął i kolejny raz
pocałował moje dłonie. Kiedy to zrobił, lekko pogładziłam go po policzku, by podziękować
mu za ten gest. Spojrzał na mnie ukradkiem, po czym zaczął obdarowywać moje
ręce czułymi całusami. Jego usta
zmierzały coraz wyżej po mojej ręce, aż w końcu dotarły do ramion. Przysunęłam
się do chłopaka . Jego miękkie wargi pieściły właśnie moją szyję, doprowadzając
mnie niemal do szaleństwa. Pochyliłam się nad nim, a on chwycił moją twarz w
dłonie, zupełnie jak wczoraj. W jego stalowoszarych oczach dostrzegłam ogromną
czułość, czemu nie byłam w stanie się oprzeć. Tym razem to ja zainicjowałam
pocałunek, ale nie miałam zamiaru popełniać tego błędu, co wcześniej. Nie
zmieniłam swej pozycji, jedynie przysuwałam się bliżej Malfoy’a , by pogłębić
pocałunek.
-Ja też ci dziękuję – wyszeptałam, łapiąc oddech, po czym od
razu wróciłam do zajmowania się ustami blondyna.
-Za co? – zdziwił się
-Za to – rzekłam cicho i wpiłam się w wargi młodego mężczyzny. Nie pozostawał
mi dłużny – od razu przejął pałeczkę i tak jak wczoraj, przeniósł swoje dłonie
z mojej głowy na ramiona. Jedyną różnicą pomiędzy tym dniem, a feralnym
wieczorem było to, że nie ,,siedziałam” na byłym Ślizgonie.
-Takie podziękowania to ja lubię. – stwierdził i zaśmiał się
cicho. Postanowiłam również dać mu trochę przyjemności, tak jak on mi. W końcu,
przeprosił mnie za to, co się między nami wydarzyło. Zjechałam ustami na jego obojczyki, a potem
zajęłam się guzikami jego koszuli nocnej. On w tym czasie gładził moje ramiona
i plecy.
Odsłoniwszy jego bardzo dobrze zbudowaną klatkę piersiową,
zaczęłam błądzić po niej rękami i wargami. Ciche jęki chłopaka były muzyką dla
moich uszu. Wiedziałam jednak, że między nami nie może dojść do niczego więcej
prócz pocałunku. O wiele za krótko byliśmy sobie bliscy.
Tak więc, stopniowo spowalniałam ruchy, by zakończyć nasze
,,wystąpienie” delikatnym pocałunkiem.
Kiedy w końcu się od siebie oderwaliśmy, żadne z nas nie
było w stanie wypowiedzieć ani słowa. Choć zapanowała między nami cisza, to nie
była on niekomfortowa. Niestety,
musiałam ją przerwać:
-Draco – zwróciłam się do niego po imieniu – muszę iść do
twojej matki.
-Ach… Już, oczywiście. Nakażę Służce przynieść ci szatę. –
odrzekł, po czym przywołał małą skrzatkę.
Wyszłam do łazienki i ubrałam się w ekspresowym tempie.
Chwilę później byłam już gotowa.
-Chodź, odprowadzę cię. – zaproponował i otworzył przede mną
drzwi – Dzisiaj będziesz musiała posiedzieć u niej aż do wieczora, bo jadę z
ojcem na zgromadzenie Śmierciożerców – powiedział smętnie. Wiedziałam, że nie
było to dla niego szczęśliwe wydarzenie.
Pokiwałam tylko głową.
Malfoy po raz kolejny otworzył przede mną drzwi pokoju, lecz
nie wszedł tam ze mną. Posłał mi jedynie swoje stalowoszare spojrzenie. Byłam
gotowa czekać na niego do wieczora.
W końcu, chyba powinniśmy sobie coś wyjaśnić.
______
Mój ojciec czekał już na mnie przed posiadłością. W sumie,
to nie czekał na mnie, tylko na ciotkę
Bellę, która miała wraz z nami udać się na zebranie podwładnych Czarnego Pana.
-Draconie, jak czuje się Narcyza? – zapytał oschłym tonem.
Użył pełnej formy mojego imienia, gdyż od pewnego czasu uważał zwyczajne
,,Draco” za niestosowne dla mojego wieku.
-Może sam pójdziesz sprawdzić? – odpowiedziałem mu pytaniem
na pytanie. Spojrzał na mnie srogo. Dobrze wiedział, że chodzi mi o to, iż za
mało czasu spędza ze swoją żoną. Udał,
że nie usłyszał.
-Jak się sprawuje ta szlama? – splunął, po wypowiedzeniu
ostatniego słowa. I właśnie przez taki
stosunek do innych, straciłem do niego szacunek.
-Dobrze. – stwierdziłem cicho. ,,A nawet bardzo dobrze”,
dodałem w myślach.
-Miej ją na oku. Nigdy nie wiadomo, co takim popaprańcom
może wpaść do głowy. - rzekł, po czym dodał – Gdyby była nieposłuszna, ukaż ją
odpowiednio. Powinna wiedzieć, gdzie jej miejsce.
To, co właśnie usłyszałem od mojego ojca, puściłem mimo
uszu, jednak wolałem z nim na ten temat nie dyskutować, gdyż nawet nie
chciałbym myśleć, co ten potwór mógłby zrobić Granger.
Nagle coś błysnęło i między nami pojawiła się ciotka
Bellatrix.
-Czarny Pan wzywa. – powiedziała cicho.
***
Jego wzrok przystawał na twarzy każdej osoby w
pomieszczeniu.
Okropny dzień.
Lord Voldemort musiał mieć dzisiaj zły humor, gdyż prawie
każdego z osobna rozliczał z jego występków. Dzięki Merlinowi, mnie to ominęło,
jednak tego szczęścia już nie miał mój ojciec. Oberwał Cruciatusem za jakąś
niewykonaną misję, o której nic nie wiedziałem.
Kiedy Czarny Pan zakończył już swoją wyliczankę, przeniósł
swoje spojrzenie na mnie.
-Draconie? – odezwał się swoim chłodnym głosem. Zawsze, gdy
go słyszałem po moich plecach przebiegały ciarki.
-Tak, panie? – zapytałem, kłaniając się.
-Czy Narcyza powróciła już do zdrowia? – szczerze zdziwiło
mnie jego pytanie. Nigdy nie interesował się takimi rzeczami.
-Nie, ale jest na dobrej drodze. – odpowiedziałem pokornie.
-A jak się sprawuje ta… szlama? – zapytał od niechcenia, tak
jak mój ojciec zaledwie kilka godzin temu. Nie dałem po sobie poznać, że
używanie takiego określenia zaczęło mnie po prostu brzydzić.
-Dobrze. – stwierdziłem krótko, by nie wszczynać zbędnych
dyskusji.
-Ach tak – odrzekł, zastanawiając się nad czymś – Mam
nadzieję, że tak jest gdyż jej przyjaciel
był bardzo nieodpowiedzialny. – przerwał na chwilę, po czym dodał – Na szczęście,
pozbawiony jednej z dolnych kończyn, nie będzie próbował uciec – oznajmił ze
straszliwym uśmiechem, po czym odwrócił się i powolnym krokiem udał się w
stronę swojej świty – Mam nadzieję, Draconie, że w razie potrzeby zastosujesz
radykalne metody wobec waszej niewolnicy. Szlama nie może ci wejść na głowę.
-Tak jest, panie. – odpowiedziałem mechanicznie.
Wciąż nurtowało mnie, dlaczego akurat to zainteresowało
Lorda, ale widocznie miał w tym jakiś cel. Kiedy już powróciłem na swoje wcześniejsze
miejsce, znowu odezwał się ten okropny głos:
-Czy pozwoliłem ci odejść?
Zamarłem na chwilę. Odwróciłem się i stanąłem w tym samym
punkcie, co kilka sekund temu. Nagle poczułem przeszywający ból i upadłem na
posadzkę. Zastosował Crucio wobec
mnie.
-Mam zadanie dla twojej szlamy, Draconie – powiedział zupełnie
spokojnie, nie zwracając uwagi na to, że jeszcze nie podniosłem się z ziemi – Bo
widzisz, znacznie wzrosło zapotrzebowanie na eliksir regeneracyjny, który
rzekomo przyjmuje twoja matka. Niestety, pan Longbottom nie potrafi go
przyrządzić, nad czym ubolewam. Chciałbym, żebyś dostarczył mi do końca
miesiąca sto buteleczek eliksiru, gdyż jego zapas bardzo szybko się kończy.
-Dobrze. – rzekłem cicho.
Przywódca wszystkich Śmierciożerców spojrzał na mnie
ponownie, po czym dodał:
-Przemyślałem to jednak i chciałbym, żeby twoja niewolnica
przekazała mi owe eliksiry osobiście. – stwierdził, a ja wytrzeszczyłem oczy.
O co mu do jasnej cholery chodziło? Miał z tego jakąś chorą
satysfakcję?
-Rozumiem. Czy to już wszystko, panie?
-Tak, możesz odejść.
***
Wróciłem do posiadłości sam, gdyż ojciec i ciotka zostali
natychmiastowo wysłani na jakąś ważną misję, w ramach rekompensaty za tą,
której nie udało im się wypełnić. Chciałem od razu udać się do Hermiony, by
zapoznać ją z zaistniałą sytuacją.
Wspiąłem się powolnie po schodach, nadal czując ból w każdym
skrawku ciała. Idąc korytarzem, moich uszu doszły głosy dochodzące z pokoju
mojej rodzicielki. Przystanąłem na chwilę i zacząłem przysłuchiwać się
rozmowie.
-Czasami mam wrażenie, że żyjemy pod kloszem. Ja i mój syn. Jesteśmy razem, ale tak naprawdę jesteśmy
sami. Rozumiesz, o co mi chodzi? Draco jest teraz na zebraniu. Wątpię, że chciałby
tam teraz być, ale co ma począć? Myśleliśmy, że wspieranie Czarnego Pana będzie
dla nas korzystne. A poniekąd przez niego tu teraz leżę. Wszystko potoczyło się
nie tak jak powinno – to była moja matka.
Na chwilę zapanowała cisza.
-Wiesz, Hermiono, kiedyś chciałam mieć piękny ogród. Mój mąż
zawsze mówił, że to jedynie strata czasu. Bardzo nad tym ubolewałam, ale nie
potrafiłam się mu postawić. Wiem, że ty mnie rozumiesz.
-Rozumiem – to był z kolei głos Granger – wiem, co pani
czuje. Kiedy byłam zaręczona z Ronem, z dnia na dzień oszukiwałam siebie, że
,,jutro” będzie lepsze. Ale nigdy tak nie było. – szepnęła cicho – Ja też nie
potrafiłam się postawić.
-Współczuję ci, Hermiono. Naprawdę ci współczuję. Mam
nadzieję, że Draco dobrze cię traktuje, bo nie wiem, co zrobiłabym my w
przeciwnym wypadku.
Kolejna chwila ciszy. Byłem niezmiernie ciekawy, co też
powie na mój temat dziewczyna.
-Jest dla mnie lepszy niż Harry czy Ron, pani Malfoy. – oznajmiła.
-Czy nadal sypiasz w kanciapie ze skrzatami? – zapytała panicznie
moja rodzicielka – Jeżeli tak, ukręcę mu kark! –dodała, a ja uśmiechnąłem się
pod nosem.
-Nie, już nie, dziękuję za troskę. – odparła była Gryfonka,
a ja już widziałem jakie będzie kolejne pytanie mojej matki.
-Sypiasz z Draco? – zapytała podejrzliwie, lecz nie niemiło.
-Nie, ależ skąd! Śpię jedynie w jego sypialni. – odrzekła brązowowłosa,
a ja stwierdziłem, że pojęcie, iż ,,sypia jedynie w mojej sypialni” jest bardzo
naciągane.
Postanowiłem w końcu wkroczyć.
Wszedłem do pokoju.
-Witaj matko. – powiedziałem głośno, starając się ukryć
nadal ogarniający mnie ból, gdyż wiedziałem, iż ta rozpozna, że oberwałem od
Lorda. Potem zwróciłem się do Hermiony – Musimy pogadać.
-Już idę – powiedziała dziewczyna i szybko podniosła się z
miejsca – Niedługo przyjdę podać kolejną dawkę eliksiru. – rzekła do mojej
matki, po czym wraz ze mną wyszła z pomieszczenia.
Kiedy tylko drzwi się zamknęły, objąłem Granger mocno w
pasie i przyciągnąłem blisko swego boku.
-Wiesz, że nieładnie jest kłamać? – zapytałem z łobuzerskim
uśmieszkiem.
-Co? O co ci… - przerwała na chwilę, po czym uderzyła mnie
zabawnie piąstką w ramię – A ty wiesz, że nieładnie jest podsłuchiwać?
-Cóż, jedyne co mogę powiedzieć to fakt, iż zrobiło mi się niezmierni
miło. – stwierdziłem, a ona się zarumieniła.
Otworzyłem przed nami drzwi mojej sypialni i puściłem
dziewczynę przodem. Usiadła na łóżku, a ja od razu zająłem miejsce obok niej.
Spojrzała mi w oczy, nadal się uśmiechając, lecz po chwili wyraz jej twarzy
radykalnie się zmienił.
-Masz żyłki na gałkach ocznych. Dostałeś zaklęciem –
powiedziała troskliwie, kładąc mi dłoń na policzku – Połóż się.
-Nic mi nie jest, to było tylko małe Crucio. Nic wielkiego.
-Myślę, że odpoczynek chociaż trochę by cię zregenerował.
-Wiesz, co jest lepsze od odpoczynku? – podjudziłem, łapiąc
podbródek Hermiony.
-Nie, ale może mi pokażesz? – szepnęła, zbliżając swoją
twarz do mojej.
-Bardzo chętnie – powiedziałem, niemalże natychmiast
wpijając się w jej cudowne usta. Wplotła palce w moje włosy, a ja ręką
gładziłem jej plecy. Po chwili zmieniliśmy pozycję i dziewczyna leżała na mnie,
jak ,,feralnej” nocy.
W tym momencie oderwała gwałtownie swoje usta od moich,
pogładziła mnie po włosach i powiedziała:
-Mówiłam, żebyś się położył. – stwierdziła, po czym okryła
mnie kocem i ułożyła się wygodnie koło mnie.
Ta chwila nie mogła jednakże trwać wiecznie.
-O czym chciałeś ze mną porozmawiać?
___
Hej! Przepraszam, że znowu tak długo, ale szkoła jest bezlitosna. Znowu nie dotrzymałam terminu. Dlatego teraz bez owijanie w bawełnę stwierdzę, że wątpię , iż rozdział pojawi się jeszcze w 2013 roku.
Chciałabym wam wszystkim podziękować za ponad 10 000 wyświetleń i 23 obserwujących - to dla mnie wiele znaczy.
Również chciałabym wam życzyć wszystkiego najlepszego na święta! Zdrowia, wszelkiej pomyślności i spełnienia marzeń! A w Sylwestra szampańskiej zabawy! :)
Pozdrawiam was serdecznie!
Nadya Craus.
Hej.:)
OdpowiedzUsuńRozdział genialny. Cieszę się, że Draco i Hermiona się do siebie zbliżyli, ale czego do cholery znowu pragnie Voldemort.
Czekam cierpliwie na kolejny rozdział.:P
Pozdrawiam,
la_tua_cantante_
PS. Tobie też na święta życzę dużo szczęścia i pomyślności. Abyś spełniła swoje marzenia. Szła za głosem serca. A nowy rok niech będzie lepszy niż poprzedni.
Dziękuję serdecznie! :)
UsuńHej!
OdpowiedzUsuńPrzez przypadek wpadłam na Twojego bloga, ale powiem szczerze, że byłam niezmiernie głupia, nie robiąc tego wcześniej!
Przeczytałam wszystko z zapartym tchem i powiem szczerze, że tak fajnej historii dawno nie spotkałam. Wiele blogerek pisze w podobny sposób, a ty od początku do końca wybijasz się ponad je.
Co do samego rozdziału to jest mega romantyczny, ale boję się o co może chodzić Voldemortowi :?
Czekam na następny rozdział z wielką niecierpliwością :)
Pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt! Pełnych ciepła, rodzinnej atmosfery i smacznych potraw :)
Zauroczona tym blogiem- Layls
Ps: Zapraszam do siebie
pod-krawatem.blogspot.com
:)
Tak, ja jestem niepoprawną romantyczką, więc możesz spodziewać się wielu podobnych epizodów z mojej strony :) Dziękuję, jest mi bardzo miło! :)
UsuńHej;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że rozdział w pełni rekompensuje okres oczekiwania;)
Podoba mi się sposób w jaki opisujesz relacje między Narcyzą i Hermioną oraz jak kreujesz postać Dracona i jego uczucia do Granger. Opowiadanie jest dojrzałe i niczym nie przypomina tych wszystkich głupiutkich miłosnych historyjek. To ogromny atut Twojej historii. No ale żeby urwać w takim momencie?;> Toć to spora przesada, nie sądzisz?;p
Tobie również życzę ciepłych, rodzinnych świąt oraz szczęśliwego Nowego Roku;)
Pozdrawiam serdecznie,
Villemo;)
more-than-enemies-dramione.blogspot.com
Wiem, wiem. Rozdział i tak jest stosunkowo długi, jak na moje standardy, ale to taki prezent przedświąteczny :)
UsuńDziękuję za życzenia!
Rozdział ciekawy, nawet bardzo. Byłam mile zaskoczona długością notki.
OdpowiedzUsuńAnulka
Tak, staram się z każdym nowym rozdziałem wydłużać ich treść :)
UsuńRozdział bardzo mi się podobał.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Draco i Herm coraz bardziej zbliżaja się do siebie. Takie dwie zagubione dusze, które chyba właśnie odnalazły zrozumienie ;) Dobrze też, że Narcyza zmieniła swoje podejście do Miony.
No i ciekawe co też Voldemort wymyślił i jakie ma plany co do Herm...
Pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt ;)
Idealnie to ujęłaś :)
UsuńDziękuję serdecznie!
Genialny rozdział!
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie zachowanie Voldka...A Hermiona i Draco są coraz to, coraz bliżej ;)))))
Wesołych świąt, weny pod choinkę i na nowy rok :))))
Fajny rozdział, podoba mi się sposób w jaki Draco i Hermiona stopniowo zbliżają się do siebie. Ciekawi mnie co Voldemord wymyślił dla Granger.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział
Dzisiaj przeczytałam Twoje dotychczasowe rozdziały i muszę Ci powiedzieć,że jestem zachwycona Twoim opowiadaniem ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i życze weny ;]
P.S zapraszam do mnie ;)
polecam opowiadania o DHL ;]
http://polecalnia-dhl.blogspot.com/
Dziękuję, jest mi bardzo miło, że tak uważasz :)
UsuńWspaniały rozdział :) Jak i całe opowiadanie !
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)
UsuńOna powiedziała :. lubisz mnie?' '
OdpowiedzUsuń| On powiedział "nie".
| Myślisz ze jestem ładna? - zapytała.
| Znowu powiedział "nie".
| Zapytała wiec jeszcze raz:
| " Jestem w twoim sercu?"
| Powiedział "nie".
| Na koniec się zapytała: "Jakbym odeszła, to byś
| płakał za mną?" Powiedział, ze "nie".
| Smutne - pomyślała i odeszła.
| Złapał ja za rękę i powiedział: "Nie lubię Cię,
| kocham Cię. Dla mnie nie jesteś ładna,
| tylko piękna. Nie jesteś w moim sercu,
| jesteś moim sercem. Nie płakałbym za Tobą,
| tylko umarłbym z tęsknoty."
| Dziś o północy twoja prawdziwa miłość zauważy, że
| Cię kocha.
| Coś ładnego jutro miedzy 13-16 się zdarzy w Twoim
| życiu, obojętnie gdzie będziesz w domu, przy
| telefonie albo w szkole.
| Jeśli zatrzymasz ten łańcuszek, nie podzielisz się
| tą piękną historią - to nie znajdziesz szczęścia w
| 10 najbliższych związkach, nawet przez 10 lat.
| Jutro rano ktoś Cię pokocha.
| Stanie się to równo o 12.00.
| Będzie to ktoś
znajomy.
| Wyzna Ci miłość o 16.00
|Jeśli ci się nie uda wysłać tego do 20 komentarzy zostaniesz na zawsze sam