Gdy otworzyły się wrota posiadłości rodzinnej Malfoy Manor ,
wszystkie moje najbardziej bolesne wspomnienia powróciły. Przed oczami stanęła
mi Bellatrix i jej szaleństwo w oczach, gdy mnie torturowała. Moje ciało
przeszedł dreszcz. A miałam taką wielką nadzieję, że już nigdy więcej się tutaj
nie znajdę.
Draco Malfoy prowadził mnie ponurymi korytarzami, w
nieznanym mi kierunku. Po kilku minutach
zatrzymaliśmy się pod drzwiami jakiegoś pomieszczenia, a mój porywacz zwrócił
się do mnie:
-Pamiętasz co ci mówiłem?- zapytał podniesionym głosem. Znowu kiwnęłam tylko
głową w odpowiedzi, bez podnoszenia wzroku.
Nie chciałam patrzeć mu w oczy.
Czułam się poniżona. Gdy byliśmy w Hogwarcie, zawsze cieszył się z mojej
porażki. Nigdy nie przepuścił okazji, żeby mi dopiec. A ja zawsze się
odpłacałam pięknym za nadobne. Raz nawet zdarzyło mi się uderzyć go w twarz.
Bałam się, że będzie się chciał za to wszystko odegrać. Że w jego oczach po raz
kolejny dostrzegę kpinę pomieszaną z
wyższością.
Teraz mógł zatruwać mi życie cały czas, a ja nic na to nie
poradzę, nikt mnie nie obroni. Nie ma przy mnie najlepszych przyjaciół. Ginny,
z którą mogłam szczerze porozmawiać, Harry’ego, który zawsze stawał w mojej
obronie, oraz dziewczyny pocieszającej mnie w trudnych
momentach- Luny. Poniekąd brakowało mi
także Rona, bo nie można przestać kogoś kochać z dnia na dzień. Wiem, że on
pewnie nawet się nie przejął moim zniknięciem, ale ja nie mogłam znieść myśli,
że coś mogłoby się mu stać. Mimo naszych wiecznych kłótni, moje serce nadal
należało do niego.
W pewnym momencie Malfoy otworzył drzwi, a moim oczom
ukazała się duża sypialnia, w której dominowały różne odcienie zieleni i srebra, jak zresztą w całym domu. W pokoju znajdywało się tylko jedno okno, przez które
wpadało bardzo mało światła, więc panował tu półmrok. Ponury nastrój
pomieszczenia podkreślały także ciemne, mahoniowe meble. W centrum
umiejscowione było potężne łóżko, na którym spoczywała kobieta.
Mój porywacz złapał mnie za ramię i podprowadził do posłania.
Dopiero teraz rozpoznałam twarz Narcyzy Malfoy. Nie wyglądała jednak tak jak
zawsze- była bardzo wychudzona i blada oraz miała potargane, siwe włosy. Dosłownie nie przypominała
siebie, sprzed wojny.
Po dłuższej chwili chyba zrozumiała, że nie jest sama i
obróciła głowę. Spojrzała na mnie z wyraźną niechęcią, po czym skierowała wzrok
na swojego potomka.
-Draco?- wyszeptała ochrypłym głosem, po czym mocno zakaszlała.
Rzeczywiście nie było z nią dobrze. – Co ona…- spróbowała coś powiedzieć, lekko
podnosząc rękę w moim kierunku, ale jej wypowiedź znowu została przerwana. Jej syn wiedział jednak, o co chodziło
rodzicielce.
-Zniewoliliśmy ją, jest uzdrowicielem.- wyjaśnił, po czym
dodał – Będzie do twojej dyspozycji.
Kobieta zmarszczyła czoło i przybrała niezadowolony wyraz
twarzy. No tak, przecież nawet w sytuacji kryzysowej, kiedy leży niemal
umierająca, musi trzymać się zasady czystości krwi i nie ma zamiaru przebywać pod opieką mugolaka , jak przystało na rasową
arystokratkę . Szczerze wątpiłam w to, że uda mi się jej pomóc, skoro ma takie
nastawienie.
-To szlama!- wycharczała, by ponownie zakasłać. Widocznie
miała zamiar powiedzieć coś jeszcze, ale kaszel jej na to nie pozwolił.
-Wiem, też nie jestem z tego powodu zadowolony. - mruknął - Ale tu
chodzi o twoje zdrowie. Ile ci zostało? Tydzień? Dwa? Dobrze wiesz, że dłużej
nie pociągniesz, nie dasz rady.- stwierdził
drżącym głosem, choć starał się to w sobie stłumić. Na jego twarzy malował się
niepokój połączony ze zdenerwowaniem – Przecież jesteś tego świadoma! Nikt inny
nie jest w stanie ci pomóc! To ostatnia szansa, nie rozumiesz?- podniósł głos,
czekając na reakcję matki, lecz jej mina się nie zmieniła. – Zrób to dla
mnie.
Narcyza sprawiała wrażenie,
jakby się intensywnie nad tym zastanawiała. Kilkukrotnie przenosiła
wzrok z syna na mnie i na odwrót , po czym słabym głosem
oświadczyła:
-Tylko dla ciebie, Draco.
Blondyn odetchnął z wyraźną ulgą. Nie spodziewałam się tego, że jest
on zdolny martwić się o kogoś. Widocznie matka musiała być dla niego naprawdę
ważną osobą, skoro tak się o nią troszczył.
-Wiesz, co można zrobić?- zwrócił się do mnie, wciąż
obserwując rodzicielkę. Domyśliłam się, że chodzi mu o sposób uleczenia jej. W
głowie miałam już pewną koncepcję, od kiedy powiedział mi, że jej stan wywołało
zbyt długie przebywanie pod Cruciatusem.
Swoją drogą, ciekawiło mnie strasznie, kto mógł posunąć się do tego czynu.
-Tak, ale będę potrzebowała kilku ingrediencji do eliksirów.
– oświadczyłam. Zauważyłam, że pani Malfoy nie ma ran otwartych na ciele, więc
problem tkwił w środku. Miałam więc zamiar przyrządzić przekształcony Eliksir
Wiggenowy* . Jeśli by zadziałał, przeszłabym kolejno do najzwyklejszego w
świecie Eliksiru Leczącego. Jeśli jednak byłoby przeciwnie, musiałabym wymyślić
zupełnie inną kurację.
-Napisz, co będzie potrzebne – wskazał na pergamin i pióro,
leżące na małym stoliku pod oknem, nawet nie zaszczycając mnie spojrzeniem. Bez
zbędnych pytań, chwyciłam pióro w dłoń i wypisałam całkiem długą listę
niezbędnych rzeczy. Śluz gumochłona, kora z drzewa Wiggen, suszona pokrzywa,
rogate ślimaki czy kolce jeżozwierza nie powinny być problemem. Zastanawiałam
się, skąd weźmie sproszkowany róg dwurożca lub wywar z mimbulusa mimbletonia*,
gdyż niełatwo było je gdziekolwiek kupić, a szczególnie podczas wojny.
Gotową listę podałam Malfoy’owi. Wziął ją ode mnie, nawet
nie rzucając okiem i schował do kieszeni.
Nie wiedziałam, co mam teraz zrobić. Narcyza i jej syn mierzyli się
spojrzeniami, nawet nie zwracając na
mnie uwagi. Krępującą , przynajmniej dla mnie, ciszę, przerwał blondyn,
zwracając się do matki:
-Tak więc, od teraz masz ją- tu wskazał na mnie- do własnej
dyspozycji. Mam nadzieję, że będziesz brała wszystkie eliksiry. Ja muszę już
iść. – rzekł i pospiesznym krokiem wyszedł z pokoju, zostawiając mnie sam na
sam z Narcyzą.
***
Szybkim krokiem zmierzałem w stronę kanciapy skrzatów
domowych. Musiałem przecież rozkazać im, by pilnowały Granger. Nie wiedziałem, czego mogę się po tej
dziewczynie spodziewać, toteż chciałem, żeby co najmniej raz dziennie jedno z
nich dostarczało mi informacji o jej poczynaniach.
W pomieszczeniu zastałem jedynie małą skrzatkę, więc
rozkazałem jej zwołać resztę. Po dosłownie kilku sekundach zbiegły się trzy
pozostałe.
-Panicz nas wzywał, sir? – zapytał cicho najbrzydszy z nich,
ściskając materiał swojego odzienia,
które stanowiła staaj poszewka na poduszkę.
-Tak, wzywałem. – oświadczyłem, po czym bez przedłużania
przeszedłem do tematu – Macie mieć oko
na nową uzdrowicielkę. Jedno z was ma
obowiązek codziennie powiadamiać mnie o tym, co jest podawane mojej matce.
Zrozumiano? – warknąłem, a wszystkie skrzaty pokiwały głowami.
-Tak jest, sir. – odpowiedziały równocześnie.
-Niewolnica będzie sypiała z wami. Przygotujcie jej coś do
ubrania. Raz dziennie, najlepiej z rana, dawajcie jej coś do zjedzenia i picia.
Chleb i woda powinny wystarczyć w zupełności. -
powiedziałem, po czym teleportowałem się do siedziby Śmieriożerców.
Właśnie odbywała się narada najbardziej zaufanych
popleczników Czarnego Pana. Zapewne uczestniczył w niej mój ojciec. Ciekaw
byłem, czy tym razem jakieś zadanie
zostanie mi przydzielone. I tak nie
miałem zbyt dużo do gadania. Nie mogłem sam decydować o sobie. Ojciec zaciągnął mnie w szeregi Voldemorta,
twierdząc, że najlepiej jest być po stronie ostatecznego zwycięzcy. Nie mylił
się, co do późniejszej wygranej, jednak nie niosła ona za sobą nic
dobrego. Riddle miał w nosie swoich
zwolenników. Często nawet sam ich zabijał, jeśli w czymś mu przeszkodzili.
Śmierć któregoś z nich, nie była dla Niego niczym wyjątkowym. Szokiem było to,
że tolerował medyków. Zapewne , gdyby nie wysoka pozycja mojego ojca, nigdy
nie pozwoliły na osobnego uzdrowiciela dla matki.
Szedłem chłodnymi,
ciemnymi korytarzami, zmierzając ku Sali Zebrań. Nagle usłyszałem za sobą czyjeś nawoływanie:
-Malfoy, czekaj! – to był Zabini. Biegł w moim kierunku, z niewesoły wyrazem twarzy. Zatrzymałem się,
aby na niego poczekać. Gdy w końcu znalazł się obok mnie, zauważyłem, że jest
on nieco spanikowany.
-Słyszałeś o nowych postanowieniach z narady? – zapytał,
nadal dysząc po biegu. Ach, najwidoczniej się spóźniłem, a narada już się
skończyła.
-Nie, dopiero co się
tutaj zjawiłem.- odpowiedziałem mu, zgodnie z prawdą. – A co takiego? - Zacząłem
się niepokoić. Co takiego mogli uchwalić Śmierciożercy, że wywołało w nim taką
panikę?
Blaise przyjrzał się
mi uważnie, po czym przełknął ślinę.
-Nowa misja. Wybiera się na nią jakieś trzydzieści osób, a
my będziemy w niej uczestniczyć.
Nadal nie rozumiałem jego zdenerwowania. Misja jak misja,
przecież nie jest to żadną nowością.
Braliśmy już udział w wieku akcjach.
-No i w związku z tym?- ponagliłem go.
Przez moment spoglądał bez emocji w jakiś punkt na ścianie,
po czym ze świstem wypuścił powietrze.
-Mamy porwać do przesłuchań jakiś czarodziei z Doliny Godryka
– rzekł i przystanął na chwilę, lecz zaraz kontynuował- Tylko, że tym razem mają
zamiar, jak to rzekł Carrow, ,,uporać się z tym szybciej” i połowę przesłuchać w Malfoy Manor.
Zamarłem. Nienawidziłem, kiedy w moim domu zabijano i torturowano.
Nie mogłem znieść tych krzyków,
lamentów, płaczu, chociaż starałem się ukryć moje emocje. Pamiętam, jak
do posiadłości przyprowadzono Cho Chang, w zamiarze przepytania jej o Pottera,
któremu kiedyś była bliska. Gdy dziewczyna nie chciała nic powiedzieć, wbijano jej w ciało ostrza. Najgorsze było
to, że robił to mój własny ojciec. Dziewczyna leżąca w kałuży krwi – okropny widok.
Drugą sprawą było to, że moja matka, która teraz
potrzebowała spokoju, będzie przez kilka dni słyszeć wrzaski torturowanych. Nie
chciałem, by w tak ciężkiej sytuacji musiała jeszcze znosić obecność
Śmierciożerców.
-Ale to nie wszystko – odezwał się ponownie Zabini, a ja
spojrzałem na niego niepewnie, czekając na kolejne ,,rewelacje” – Zgadnij kto
będzie musiał ich przesłuchiwać? – spytał, z dużym naciskiem na ,,kto’’.
Bałem się zgadywać. Byłem niemalże stuprocentowo pewien, że
ta informacja nie będzie dla mnie dobra.
_____
* Eliksir Wiggenowy - eliksir regenerujący zdrowie, wyleczy nawet ciężkie rany. Składa się z śluzu gumochłona, kory z drzewa Wiggen, płatków ciemiernika. (występował w HP, nie jest wymyślony przeze mnie)
** Mimbulus Mimbletonia - rzadka roślina, wyglądem przypominająca szary karłowaty kaktus. ( w HP, Neville pokazywał go w pociągu przyjaciołom)
_____
Hej! :)
A więc, jest rozdział 4. Mam nadzieję, że się spodobał. W sumie, nie jestem z niego zbytnio dumna. Ostatnio mam zachwiania weny i najczęściej przychodzi, gdy jestem poza domem ;)
Podejrzewam, ze kolejny rozdział pojawi się niestety dopiero koło wtorku (chociaż nie jestem pewna na 100 % ) , gdyż jadę w piątek na cały weekend, w odwiedziny do wujka i cioci w Szczecinie, a z mojego miasta jest to jakieś 4-5 godzin jazdy i wątpię, że od razu w poniedziałek będę na siłach dokańczać rozpoczęty już rozdział 5.
Mam nadzieję, że będziecie zaglądać!
Pozdrawiam!
Nadya.
PS w drugim rozdziale podpisałam się Lydia - zupełnie nie wiem dlaczego :D
Rozdzial niesamowity bardzo dobrze opisalas uczucia Dracona i Hermiony. Fktycznie troszke za malo sie w nim dzieje ale mam nadzieje ze nastepny rozdzial bedzie bardzo interesujacy :) A tak z czystej ciekawosci pytam: gdzie mieszkasz? bo do Szczecina tez mam jakies cztery godziny drogi
OdpowiedzUsuńZycze ci duuuuuuuuuzo weny i pozdrawiam
Martyna
P.S. Jak pomysly przychodza ci do glowy poza domem to bierz ze soba jakas kartke i dlugopis i zapisuj pomysly <3<3<3
Właśnie wiem, że się trochę nie popisałam w tym rozdziale, ale w następnym będzie się więcej działo :)
UsuńA mieszkam w okolicach Lęborka.
Oooo... to faktycznie kawała myślałam że masz po drodze do Wałcza :)
UsuńMartyna
A założe się że do Szczecina na koncert Nelly Furtado :) wiem bo te
UsuńMartynaż byłam <3
Tylko chleb i woda...okrutne i idealnie pasujące do reali wojny. Lubię twoje opowiadanie, bo jest w podobnym klimacie do tego, które sama piszę i dlatego jest dla mnie fascynujące :) Mam nadzieję, że zbyt długo nie będzie katować biednej Hermiony, ale jak się domyślam masz już na to super koncepcję :) Czekam niecierpliwie i pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńVenetiia.
Venetiia Noks lubi moje opowiadanie! Nie wierzę! :O Czuję się taka spełniona! :D A tak w ogóle, to przepraszam, że Cię tak zamęczam i ten tego :>
UsuńMuszę przyznać, że pozytywnie mnie zaskoczyłaś i polubiłam bardzo Twoje opowiadanie, a mało jest takich blogów.
OdpowiedzUsuńZaskoczyłas mnie trochę porwaniem Hermiony i celem po co ją ściągnął.
Aż takich niespodzianek się nie spodziewałam.
Ciekawa jestem jak poradzi sobie z nową sytuacją.
W ogóle według mnie piszesz niezwykle wciągająco i mimo że rozdziały sa krótkie ale piszesz w taki sposób że naprawdę wciąga.
Moim zdaniem masz zadatki na całkiem niezła pisarkę.
pozdrawiam serdecznie!
[http://pokochac-lotra.blogspo.com]
Dziękuję, to bardzo miłe! :)
UsuńWiem, że rozdziały są krótkie, ale postaram się to zmienić.
Pozdrawiam.
ciekawe opowiadanie. zastanawiam się, co zrobi Hermiona i jakie będzie nastawienie Narcyzy do niej. nie mogę się już doczekać :3
OdpowiedzUsuńNastawienie Narcyzy do niej będzie dosyć... specyficzne :D
UsuńRzeczywiście, trochę krótkie te rozdziały, ale mam nadzieję, że się rozpiszesz, bo jest naprawdę ciekawie. ;) Sama się nadal zastanawiam nad założeniem bloga, ale jakoś tak ... ;D
OdpowiedzUsuńJeśli masz pomysł - zakładaj! :)
UsuńLydia? Najwidoczniej masz jakieś drugie "ja" ukryte wewnątrz i postanowiło się udzielić xD
OdpowiedzUsuńCo do notki : Zamorduję Cię, jeżeli jeszcze raz napiszesz taki krótki rozdział, na który tak długo czekałam xD Strzelam, że Malfoy będzie ich przesłuchiwał, hm... zgadłam? :D
No bo chyba nie Hermiona ani nie żaden ze skrzatów domowych xD
No, u mnie już chyba też czas na kolejną część :D Pozdrawiam ^^
Następny będzie dłuższy, obiecuję na moją różdżkę! :D
OdpowiedzUsuńA własnie sprawdziłam i Ty też dodałaś nowy rozdział! :3 No to do czytania!
Trzymam Cię za słowo, inaczej naślę na Ciebie Lucjusza i całą drużynę jego przyjaciół XD (Czemu ja tak nie cierpię tego faceta? XD)
UsuńOch bardzo fajne opowiadanie. Ciekawa jestem zachowania Narcyzy i Dracona w stosunku do Hermiony. I co z nią zrobią, kiedy wyleczy już Narcyzę. Kurde chcesz dodać rozdział we wtorek, a ja wyjeżdżam w poniedziałek na dwa tygodnie do Londynu. No szlak i nie przeczytam :c
OdpowiedzUsuńOjojoj, przepraszam Cię bardzo genezis. :C Życzę Ci miłego pobytu w Londynie! :)
OdpowiedzUsuńWybaczam, ale wiedz że tylko dlatego, bo będę chodzić w Londynie po jakiś mc'donaldach i szukała wifi, żeby przeczytać XD No i dziękuję. Mam nadzieję, że taki będzie :D
UsuńObiecałam, że przyczytam i przeczytałam.
OdpowiedzUsuńNajbierdziej z tego wszystkiego podobają mi się haraktery Dracona i Narcyzy.
Fajnie, że są takimi aroganckimi arystokratami.
Choć oczywiście szkoda mi Hermiony.
Dodaję cię do linków i serdecznie pozdrawiam.
Miło mi, że dodajesz mnie do linków :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Przepraszam, że zaśmiecam Ci tutaj, ale jakimś cudem napisałam prolog < naprawdę nie wiem, jak to zrobiłam > i byłoby miło, gdybyś napisała, co o tym sądzisz -> http://dramione-always-and-forever.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńOczywiście, że zajrzę! :) Zaraz sie za to zabieram!
UsuńŚwietne opowiadanie. Masz naprawdę ciekawy pomysł :) Jestem ciekawa jak rozwinie się akcja Dramione
OdpowiedzUsuńCzekam na wiecej i pozdrawiamm :*
Wiklara
http://hermionalovedraco.blogspot.com/
Jakie fantastyczne :D
OdpowiedzUsuńKocham :*
Czekam na następny :)
Weny
GENIALNE :d nie mogę się kolejnego doczekać :) pozdrawiam :) Lili :)
OdpowiedzUsuńZapowiada sie interesująco, i jestem strasznie ciekawa w jaki sposób Malfoy w końcu zwróci uwagę na Hermione i między nimi do czegoś dojdzie ;D dodaje CIę do czytanch ;D
OdpowiedzUsuńi zapraszam do siebie http://wspomnienia-smierciozercy.blogspot.pl
pozdrawiam Avad ka ;*
cudowny rozdział, cieszy mnie to , że Draco początkowo gardzi Hermioną, nie może być od razu dobrze :) przewidywane są sceny + 18 ;p ? bo uwielbiam takowe ;)
OdpowiedzUsuńOna powiedziała :. lubisz mnie?' '
OdpowiedzUsuń| On powiedział "nie".
| Myślisz ze jestem ładna? - zapytała.
| Znowu powiedział "nie".
| Zapytała wiec jeszcze raz:
| " Jestem w twoim sercu?"
| Powiedział "nie".
| Na koniec się zapytała: "Jakbym odeszła, to byś
| płakał za mną?" Powiedział, ze "nie".
| Smutne - pomyślała i odeszła.
| Złapał ja za rękę i powiedział: "Nie lubię Cię,
| kocham Cię. Dla mnie nie jesteś ładna,
| tylko piękna. Nie jesteś w moim sercu,
| jesteś moim sercem. Nie płakałbym za Tobą,
| tylko umarłbym z tęsknoty."
| Dziś o północy twoja prawdziwa miłość zauważy, że
| Cię kocha.
| Coś ładnego jutro miedzy 13-16 się zdarzy w Twoim
| życiu, obojętnie gdzie będziesz w domu, przy
| telefonie albo w szkole.
| Jeśli zatrzymasz ten łańcuszek, nie podzielisz się
| tą piękną historią - to nie znajdziesz szczęścia w
| 10 najbliższych związkach, nawet przez 10 lat.
| Jutro rano ktoś Cię pokocha.
| Stanie się to równo o 12.00.
| Będzie to ktoś
znajomy.
| Wyzna Ci miłość o 16.00
|Jeśli ci się nie uda wysłać tego do 20 komentarzy zostaniesz na zawsze sam